Nie ma jednego standardu orzekania o wysokości odszkodowań za uszczerbek na zdrowiu czy śmierć. Najbardziej hojne są sądy na ścianie wschodniej, a skąpe - w Poznaniu. O sprawie pisze "Puls Biznesu".

Jak czytamy w czwartkowym wydaniu dziennika, na trudne pytanie "ile warte jest ludzkie życie i zdrowie" sądy muszą odpowiadać nawet kilkadziesiąt razy tygodniowo. To efekt fali kilku tysięcy spraw, skierowanych przez kancelarie odszkodowawcze, czyli firmy specjalizujące się w dochodzeniu odszkodowań od ubezpieczycieli. Wszystkie dotyczą przypadków śmierci lub poważnego uszczerbku na zdrowiu w wypadkach komunikacyjnych.

Dziennik pisze, że wnioski są zaskakujące - w zależności od regionu Polski różnice w zasądzanych odszkodowaniach w podobnych do siebie sprawach mogą być nawet kilkakrotne. Według przedstawicieli kancelarii odszkodowawczych, najmniejsze świadczenia przyznają sądy w Wielkopolsce, a konkretnie na terenie apelacji poznańskiej, w skład której wchodzi m.in. Zielona Góra. Na tym obszarze orzekane świadczenia są nawet o połowę niższe niż w innych regionach Polski. Eksperci, rozmówcy "Pulsu Biznesu" nie są w stanie wyjaśnić, jakie są źródła takiej praktyki sądowej.

Na przeciwnym biegunie leży południowo-wschodni zakątek Polski, ale również wschód kraju. Dziennik pisze, że jest to eldorado dla kancelarii odszkodowawczych. Prawnicy wprost mówią o efekcie ściany wschodniej, który powoduje, że odszkodowania od ubezpieczycieli są traktowane przez sądy jako forma pomocy społecznej.