Dariusz Dziadzio, poseł PSL zrezygnował z udziału w tegorocznych wyborach parlamentarnych. W oświadczeniu, które dziś zamieścił na swojej stronie internetowej napisał, że decyzja ta jest podyktowana dobrem jego rodziny. W nocy z soboty na niedzielę Dziadzio został zakuty w kajdanki przez policję. Był pod wpływem alkoholu i zachowywał się agresywnie - mówiła wczoraj komisarz Marta Tabasz-Rygiel z podkarpackiej policji.

Zdaniem Jakuba Stefaniaka, rzecznika prasowego sztabu wyborczego PSL poseł Dziadzio rezygnując ze startu w wyborach podjął odpowiedzialną decyzję. "Zrobił to dla dobra formacji i to się liczy" - podkreślił Stefaniak. Dodał, że jest mu po prostu szkoda tak dobrego parlamentarzysty. " Ale ważne jest to, że - jak nam mówił - nie prowadził samochodu i nie złamał prawa" - powiedział Jakub Stefaniak.

Dariusz Dziadzio startował do Sejmu z trzeciego miejsca rzeszowskiej listy Polskiego Stronnictwa Ludowego. W wydanym w poniedziałek wcześniejszym oświadczeniu napisał, że wieczorem z 25 na 26 września był na prywatnym spotkaniu. Przeprosił każdego, kto poczuł się zgorszony tym wydarzeniem. Jednocześnie zaznaczył, że nie wnosi żadnych zarzutów do działań policji, która wykonywała swoje obowiązki.

Z nieoficjalnych informacji do których dotarła IAR wynika, że poseł świętował z przyjaciółmi uchwalenie ustawy o zawodzie fizjoterapeuty, której był autorem. Policja podaje, że poseł w nocy z 26 na 27 września swoim zachowaniem utrudniał interwencję w sprawie innego nietrzeźwego. Daty podane przez posła Dziadzio i przez policję różnią się.