Polscy parlamentarzyści idą na wojnę. Z wygraną może być jednak ciężko, bo przeciwnik jest potężny. Naprzeciwko wybrańców narodu staną między innymi Goofy i przyjaciele. A wśród przyjaciół znane ze swojego sprytu i bezwzględności Pingwiny z Madagaskaru.

O co chodzi? Parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania i Rozwiązywania Problemów Otyłości, w skład którego wchodzi 33 posłów, za casus belli uznał to, że bohaterowie kreskówek niezdrowo się odżywiają. A jako że Rico i Kowalski (pingwiny do zadań specjalnych) są uwielbiani przez dzieci, to nasze pociechy czerpią wzorce właśnie z ich zachowań.
W sojusz z parlamentarzystami weszła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Jak donosi „Dziennik Łódzki”, naukowcy związani z radą oglądali bajki przeznaczone dla grupy wiekowej 3–14 lat, dopatrując się w nich ryzykownych treści – w tym we wzorcach żywieniowych. Profesorski zaciąg siedział i analizował haniebne zachowania przeciwnika. I ujawnił, że kreskówkowi bohaterowie jeńców nie biorą.
W jednym z odcinków „Pingwinów z Madagaskaru” „bohater podczas misji w fabryce słodyczy widzi swoje ulubione cukierki i wpada w jakiś rodzaj obłędu”. Zarazem w filmach animowanych zohydza się schabowego z mizerią: „tradycyjne wzorce żywieniowe (domowy obiad, tradycyjne jedzenie) są przedstawiane jako element opresji dorosłych wobec dzieci. Jedzenie tego typu bywa również traktowane przedmiotowo (wyrzucane, niszczone, używane jako amunicja)”.
Niech Lolek (obszerniejszy kolega Bolka) ma się na baczności. Niebawem dostanie zakaz występowania w telewizji, dopóki nie schudnie. Na baczności muszą się mieć też bohaterowie gier komputerowych. „W grach symulujących jakąś działalność także pojawia się np. produkcja frytek, lodów czy hamburgerów” – tłumaczy posłanka Małgorzata Niemczyk (PO) „Dziennikowi Łódzkiemu” i zapowiada spotkanie z ich producentami.
Problem otyłości i niezdrowego odżywania dzieci jest poważny. Należy mu przeciwdziałać. Ale na Boga, nie w taki sposób! Istotny kłopot parlamentarzyści sprowadzają do absurdu. Rozwiązaniem nie jest wprowadzanie cenzury na określone kreskówki. Lepszym pomysłem byłoby promowanie właściwych wzorców, a nie blokowanie reklam batonów. Skoro Linda mógł pić mleko, to czemu Bolek albo Goofy nie mogliby pogryzać marchewki w przerwie reklamowej przed kreskówką?
Ciekawe jest również to, że część posłów, którzy wypowiedzieli wojnę Pingwinom z Madagaskaru, kilka lat temu wyśmiewała zarzuty, że Tinky Winky jest gejem. Właśnie osiągnęli ten sam poziom absurdu.