W Hiszpanii ostatni dzień kampanii przed niedzielnymi wyborami lokalnymi. Niewykluczone, że ich rezultaty zmienią dotychczasową, polityczną mapę kraju. Dlatego kandydaci i liderzy partii do ostatniej chwili szukają poparcia wyborców.

Przed czterema laty zwycięzcą wyborów lokalnych była rządząca Hiszpanią Partia ludowa. Teraz też może wygrać w wielu miastach, ale już nie większością głosów. Na scenę bowiem wkroczyły dwa, nowe ugrupowania: prawicowi Cidadanos, obywatele i lewicowa Podemos - możemy.

„Ile pan zarabia, panie Rajoy? Czy panu, tak jak milionom Hiszpanów, też grozi bezrobocie? - pytał premiera rządu Pablo Iglesias, lider Podemos.

Jeśli przedwyborcze sondaże się sprawdzą, to w Hiszpanii zakończy się trwający ponad 30 lat okres tzw. bipartidismo, czyli podziału sceny politycznej między socjalistami a ludowcami. Wiele zależeć będzie, na kogo odda głosy 30 procent niezdecydowanych. Dlatego wieczorem, podczas ostatnich wieców, do nich zwracać się będą kandydaci i liderzy partii.