Jarosław Kaczyński powiedział, że nie czuje się w najmniejszym stopniu współodpowiedzialny za sytuację wokół SKOK-ów. Prezes PiS nie zgodził się z zarzutem, że to posłowie z jego partii opóźniali objęcie kas państwowym nadzorem.

"Prezydent, który był kandydatem Prawa i Sprawiedliwości, złożył projekt ustawy, gdzie było wprowadzenie nadzoru i to nie moja partia odrzuciła tę ustawę miażdżącą większością głosów" - powiedział Jarosław Kaczyński i dodał, że "pełna odpowiedzialność za to spada na Platformę Obywatelską".
Projekt ustawy o SKOK złożony potem przez rząd, którą Lech Kaczyński zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego, prezes PiS opisał poprzez porównanie do operacji ślepej kiszki, do której zamiast chirurga ze skalpelem zgłasza się "pijany rzeźnik ze złamanym nożem". Jarosław Kaczyński wyjaśnił, że PiS jest i będzie przyjazny wobec polskiego kapitału, także wobec SKOK-ów, chociaż "oczywiście" uważa, że powinien być nadzór. "Ta władza jest przyjazna wobec banków, a SKOK-i są konkurencją dla banków i to taką bardzo nieprzyjemną dla nich konkurencją a jednocześnie łakomym kąskiem i do tego się wszystko sprowadza" - wyjaśnił prezes PiS.
Po opartych na ustaleniach KNF publikacjach dotyczących SKOK-ów i związanych z tym interesów senatora Grzegorza Biereckiego, senator został w PiS zawieszony. Jarosław Kaczyński poinformował, że stan ten trwa nadal ale "tylko i wyłącznie z powodu jednej sprawy, nie z powodu SKOK-ów w ogóle". Prezes PiS nie chciał powiedzieć o co chodzi i co to za sprawa.