Uchylanie się od poboru, szczelność tajemnicy wojskowej, nielegalny handel bronią, upadające morale w szeregach. Separatyści wykorzystują te problemy we własnych kampaniach propagandowych
Im dłużej trwa wojna na wschodzie kraju, tym trudniej Ukraińcom utrzymać wysokie morale z ubiegłego roku. Podczas trwającej czwartej fali mobilizacji, która ma objąć 50 tys. rezerwistów, nasila się zjawisko uchylania się od służby wojskowej.
Armię i służby co prawda udało się odbudować po całkowitej zapaści z momentu tuż po ucieczce Wiktora Janukowycza. Państwo ma jednak problemy ze sprawną walką z rosyjską agresją. W piątek prokuratura wojskowa skierowała akt oskarżenia przeciwko dezerterowi z wywiadu wojskowego. „Generał major dopuścił się dezercji, samowolnie nie stawił się na służbie w celu uchylenia się od służby wojskowej” – napisał główny prokurator wojskowy Anatolij Matios. Oficerowi umieszczonemu w areszcie domowym grozi pięć lat więzienia.
Tego samego dnia prokuratura obwodu ługańskiego poinformowała o podejrzanym o zdradę funkcjonariuszu Służby Łączności Specjalnej. Mężczyzna miał próbować przekazać przeciwnikowi tajne dokumenty, a następnie zatrudnić się w bezpiece samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej. Wyciek informacji nie jest niczym nowym. Serwis Cyber-Berkut.org co jakiś czas publikuje dokumenty wykradzione ze sztabu generalnego czy Centrum Antyterrorystycznego Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, które koordynuje działania zbrojne w Zagłębiu Donieckim.
Nie wiadomo, czy poszczególne papiery są wynoszone przez agentów separatystów ulokowanych w strukturach dowódczych, czy też jest to efekt sprawnej pracy hakerów. Ta druga wersja jest równie prawdopodobna. Świadomość cyberzagrożeń jest na Ukrainie niska. Reporterzy DGP widzieli wizytówkę szefa sztabu generalnego gen. Wiktora Mużenki, który w celach służbowych korzystał z poczty elektronicznej umieszczonej na rosyjskim portalu Rambler.ru.
Jedna ze zdobyczy Cyber-Berkutu to raport prokuratora Matiosa na temat różnego rodzaju patologii w wojsku. „W grudniu 2014 r. na punkcie kontrolnym w pobliżu miasta Kupiańsk w obwodzie charkowskim funkcjonariusze Państwowej Inspekcji Samochodowej zatrzymali samochód uaz-3962, którym sześciu wojskowych 1. specjalnej brygady czołgowej bezprawnie wywoziło broń i pociski z obwodu ługańskiego, a konkretnie: automat AKS-74, 76 granatów różnego typu, 4499 nabojów różnego kalibru oraz 16 rakiet sygnalizacyjnych” – czytamy. Wersja mniej pesymistyczna mówi o chęci sprzedania ich na terenach kontrolowanych przez Kijów. Wersja bardziej pesymistyczna – o handlu z samymi separatystami.
W tym czasie ukraińscy eksperci narzekają na brak dostaw broni z Zachodu, chociaż nasi rozmówcy z polskiego resortu obrony wspominali nieoficjalnie, że to strona ukraińska nie potrafi precyzyjnie określić, jakiego konkretnie sprzętu oczekuje. Wiadomo, że potrzeby dotyczą przede wszystkim precyzyjnej broni przeciwpancernej oraz wyposażenia żołnierzy w mundury, buty czy kamizelki kuloodporne. Te ostatnie trafiają na front w dużej mierze dzięki wolontariuszom. Kilka miesięcy temu reporterzy DGP poznali w Kijowie jednego z nich, właściciela działającej półoficjalnie manufaktury produkującej takie kamizelki. Na ich zakup zrzucają się patriotycznie nastawieni biznesmeni, a przedsiębiorca, by zapewnić sobie bezpieczeństwo, opłaca się lokalnej milicji. Korupcja w służbie państwu.
Do tego dochodzą ogromna nieufność między dowódcami regularnej armii i batalionami ochotniczymi oraz problemy z mobilizacją. 27 stycznia swoje żale wylał na Facebooku doradca prezydenta Jurij Biriukow. Według niego kłopoty z poborem dotyczą nie obwodów rosyjskojęzycznych, ale nacjonalistycznie nastawionego zachodu. Z danych Biriukowa wynika, że w obwodzie iwano-frankiwskim aż 57 proc. powołanych nie stawiło się na komisję lekarską, zaś 37 proc. w ogóle wyjechało z kraju. W niewielkim Kolczynie na Zakarpaciu wezwania udało się wręczyć trzem ze 105 powołanych. Z kolei mieszkańcy wsi Koniuchy w obwodzie tarnopolskim wynajęli dwa autobusy i uciekli nimi do Rosji.
Wpis Biriukowa spotkał się z tak wielką krytyką, że urzędnik zdecydował się go skasować. Usunięcie wpisu nie usunęło jednak problemu, skoro prezydent Petro Poroszenko zalecił rządowi „opracowanie kwestii ustawodawczego uregulowania porządku wyjazdów za granicę podczas mobilizacji obywateli Ukrainy, którzy podlegają poborowi”. Sztab generalny podał z kolei, że w 2014 r. wszczęto 1172 sprawy karne przeciwko ludziom unikającym poboru.
Trudną sytuację wykorzystują separatyści. W prowadzonych przez nich serwisach roi się od poradników, jak skutecznie uchylić się od wezwania. Jeden z nich podaje wzór prawidłowo napisanego wniosku o niepowołanie do wojska ze względu na przekonania religijne. Inny radzi, by wyprowadzić się czasowo na daczę albo do rodziny z innego miasta, tak aby wojskowym nie udało się skutecznie wręczyć powołania. „A jeśli już je wam wręczyli, możecie się wykupić albo uciec z kraju” – czytamy. Podobne strony nie są na Ukrainie blokowane, a towarzyszy im internetowa kampania propagandowa pod hasłem „Mobilizacija wbywaje” (mobilizacja zabija). W lutym parlament ma się zająć projektem ustawy przewidującym karę więzienia za publiczne nawoływania do uchylenia się od powołania do wojska.
Ukraińskie ochotniczki z karabinem. Kobiety zgłaszają się na wojnę – czytaj na Dziennik.pl
Sankcje to półśrodki, które nie powstrzymają Putina. Na Forsal.pl czytaj o tym, dlaczego Ukraina jest ważna dla Rosji