Nastoje antyimigranckie mogą przełożyć się na poparcie dla francuskiej prawicy. Zdaniem europeisty z Uniwersytetu Warszawskiego Piotra Wawrzyka, po masakrze w redakcji "Charlie Hebdo" partie skrajnie prawicowe, które od dawna eksponują hasła antyimigranckie, teraz będą miały pole do popisu. Jednak jak twierdzi ekspert, w przypadku Frontu Narodowego we Francji, który wyciszał retorykę antyimigrancką powrót do niej mógłby być niekorzystny.

"W przypadku Marine Le Pen to jest broń obosieczna" - mówi Piotr Wawrzyk. Jego zdaniem, z jednej strony przysporzy to Francuzce popularności w kręgach, które są przeciwne imigrantom. Z drugiej, odejście od retoryki antyimigranckiej wynika z tego, że Marine Le Pen postawiła na pozyskanie elektoratu centrowego. "W związku tym powrót do tych haseł zniechęciłoby ten elektorat" - mówi Piotr Wawrzyk.

Zdaniem europeisty, bardziej na nastrojach antyimigranckich zyska francuska prawica skupiona wokół Nikolasa Sarkozy’ego. "On od początku swojej kariery politycznej jest postrzegany jako polityk może nie antyimigrancki, ale taki, który prowadził twardą politykę wobec imigrantów" - mówi Piotr Wawrzyk. Jak dodaje, to Nicolas Sarkozy będzie postrzegany jako bardziej skuteczny w kwestii zaostrzenia polityki imigracyjnej i niedopuszczenia do ataków w przyszłości.

Eryk Mistewicz, ekspert z zakresu marketingu politycznego, podkreśla, że Marine Le Pen i jej ojciec przez wiele lat używali hasła: "Francja dla Francuzów". Jak zaznacza, do tej pory wielu Francuzów traktowało slogany Marine Le Pen przeciwko imigrantom jako element obok głównej sceny politycznej. Eryk Mistewicz uważa, że w tej chwili po wydarzeniach w redakcji "Charlie Hebdo" kwestia imigrantów zaczyna być głównym problemem politycznym we Francji.

Ekspert dodaje, że problem imigrantów ma też wymiar społeczny i ekonomiczny. A politycy przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się za półtora roku, będą musieli zmierzyć się z pytaniami dotyczącymi polityki imigracyjnej.