Lider brytyjskich Liberałów, wicepremier Nick Clegg powiedział w wywiadzie dla radia BBC: "To jak najbardziej rozsądne oczekiwanie, że wypracujemy jakieś porozumienie, które ustanowi pewne płotki, przez które trzeba będzie przeskoczyć, zanim się złoży wniosek o zasiłek w jakimś innym kraju Unii."
Identyczne stanowisko Konserwatystów potwierdził dziś w "Sunday Timesie" minister pracy, Iain Duncan Smith. Powołał się przy tym na poparcie Włoch, Niemiec, Holandii i Finlandii. Trzy dni temu rzecznik opozycyjnych labourzystów Chukka Umuna powiedział zaś, że "założyciele Unii Europejskiej myśleli o swobodnym przepływie pracowników, a nie bezrobotnych". Ta jednolita postawa wszystkich trzech partii odzwierciedla opinie niemal trzech czwartych brytyjskich wyborców.
Sprawa imigracji z Unii, a zwłaszcza tak zwanej "turystyki zasiłkowej" szczególnie bulwersuje Brytyjczyków, nie tylko dlatego, że ich zasiłki są znacznie wyższe od świadczeń w nowych państwach członkowskich. Drugi powód to powszechny, niereglamentowany i niezależny od stażu pracy, czy składek charakter brytyjskiej opieki socjalnej, która łatwiej poddaje się nadużyciom niż w wielu innych krajach Unii.