Unia Europejska powinna pozostawić drzwi dla Ukrainy otwarte. Tak mówił premier Donald Tusk na zakończenie dwudniowego szczytu w Brukseli.

Przekonywał, że mimo niechęci obecnych władz na Ukrainie do zbliżania z Unią, Wspólnota powinna podtrzymać ofertę stowarzyszenia. Tym bardziej, że od miesiąca w Kijowie demonstrują zwolennicy integracji europejskiej.

"Nie ma dziś drugiej takiej stolicy w Europie, w której można by zmobilizować tak wielkie tłumy ludzi na rzecz idei europejskiej i dlatego dla nas jest tak ważne, by ten entuzjazm nie został zmarnowany"- argumentował szef polskiego rządu. Dodał, że Europa nie może wycofać się z podpisania umowy stowarzyszeniowej. "Na pewno jednak to nie my będziemy decydować kto na Ukrainie ją podpisuje. To Ukraińcy będą wybierać swoje władze"- powiedział Donald Tusk.

Premier nie zgodził się z opinią, że Ukraina wybrała bliższą współpracę z Rosją, bo oferta Unii była zbyt skromna. Nie zaoferowała na przykład europejskiej perspektywy, o członkostwie nie wspominając. "Nie wydaje mi się, aby Janukowycz zmienił swoje zdanie, gdyby Europa sformułowała obietnice pełnego członkostwa w sposób bardziej wyraźny niż do tej pory. To nie to mogłoby skłonić Janukowycza do zmiany zdania"- dodał szef polskiego rządu. Dlatego Unia Europejska czeka na wybory na Ukrainie, które mają się odbyć w 2015 roku. Według Brukseli dopiero po zmianie władzy możliwe będzie podpisanie umowy stowarzyszeniowej. Do tego czasu Wspólnota ma podtrzymywać swoją gotowość do złożenia podpisów.