W Wilnie nie będzie podpisania stowarzyszenia z Unią - deklarują ukraińskie władze. Jednocześnie zastrzegają, że być może gotowe będą do tego w przyszłym roku. To kolejny blef prezydenta Janukowycza - ocenia Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Jak zaznacza, Janukowycz nie chce jednoznacznie odwracać się od Unii, bo to odebrałoby mu podstawowy argument w targach z Rosją. Adam Eberhardt podkreśla, że Unia jest kluczowa dla władz ukraińskich, jako instrument wymuszania ustępstw ze strony Kremla. A to, jak zazmacza, idzie Kijowowi bardzo źle. Ekspert wyjaśnia, że nie potwierdzają się informacje o negocjacjach w sprawie nowego kontraktu gazowego dla Ukrainy, nic nie słychać też o oczekiwanym przez Ukraińców rosyjskim kredycie.

Zdaniem eksperta, po Wilnie może już nie być w Unii woli do podpisania stowarzyszenia z obecnymi władzami Ukrainy. Jak zaznacza, chociaż technicznie to możliwe, to jednak Wspólnota będzie kalkulować, czy na pewno opłaca się jej wchodzić w pozorowany proces, którego efektem może być tylko i wyłącznie wzmacnianie Janukowycza przed wyborami 2015 roku.

Na jutrzejszym Szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie planowane jest parafowanie umów stowarzyszeniowych z Mołdawią i Gruzją. Adam Eberhardt spodziewa się w związku z tym zwiększenia rosyjskiej presji na te kraje. Zwłaszcza na Mołdawię. Ekspert przewiduje, że w najbliższych miesiącach należy się spodziewać pewnej zemsty ze strony rosyjskiej. Dlatego, jak dodaje, najważniejszym wyzwaniem jakie stoi przed UE, jest wsparcie Mołdawii w najbliższym roku.

Władze w Kijowie tłumaczą, że przerwa w relacjach ze Wspólnotą ma charakter techniczny, a spowodowana jest troską o bezpieczeństwo narodowe. Wskazują też na gospodarczą presję Rosji.