Kolejny europoseł Solidarnej Polski po Jacku Kurskim - tym razem chodzi o Tadeusza Cymańskiego - może zostać pozbawiony immunitetu Parlamentu Europejskiego. Sprawa jest już w toku i jeżeli wszystko sprawnie pójdzie, już za około dwa tygodnie polityk będzie mógł ponieść odpowiedzialność przed polskim prawem za przekroczenie prędkości.

Tadeusz Cymański nie ukrywał zaskoczenia, gdy na rozpoczętym w poniedziałek posiedzeniu plenarnym przewodniczący Parlamentu Europejskiego przedstawił wniosek o uchylenie mu immunitetu. Wystąpił o to 23 października Prokurator Generalny (na prośbę Generalnego Inspektora Transportu Drogowego), a chodzi o wykroczenie drogowe, jakiego dopuścił się europoseł w czerwcu w Szyldaku - przekroczył wtedy dopuszczalną prędkość o 30 km/godz.

Cymański był tym bardziej zaskoczony całą sytuacją, że - według jego wersji zdarzeń - zaraz po zatrzymaniu wyraził chęć poddania się karze. Jednak zamiast wystawienia mu mandatu, skierowano pismo do PE. Polityk podkreślił, że został już złapany na podobnym wykroczeniu w ubiegłym roku i został wtedy ukarany mandatem, który zapłacił. W specjalnym oświadczeniu Cymański napisał, że "zawsze był i pozostaje zwolennikiem ograniczenia immunitetu do spraw związanych tylko z wykonywaniem mandatu parlamentarnego", dlatego nigdy nie zasłaniał się nim podczas prowadzenia działalności publicznej i zrzekłby się go, gdyby była taka możliwość. Jednak europosłowie nie mają takiej możliwości, bowiem przepisy obowiązujące w Parlamencie Europejskim różnią się jednak od tych krajowych. "Poseł sam nie może się zrzec immunitetu" - tłumaczy prof. UW, dr hab. Robert Grzeszczak z Katedry Prawa Europejskiego. Dlatego teraz w PE ruszyła cała procedura uchylania immunitetu.

Zgodnie z art. 6 regulaminu PE, po przedstawieniu wniosku na posiedzeniu plenarnym jest on przekazywany do właściwej komisji. "Komisja rozpatrująca wniosek ma wiele możliwych dróg – m.in. może zwrócić się do właściwego organu o udostępnienie wszelkich informacji, które uzna za niezbędne do ustalenia zasadności uchylenia immunitetu lub skorzystania z niego. Zainteresowany poseł ma możliwość udzielenia wyjaśnień, może także przedłożyć wszelkie dokumenty oraz dowody pisemne, które uzna za istotne" - wyjaśnia Grzeszczak. Następnie sprawa trafia z powrotem do Parlamentu, który ostatecznie decyduje o odebraniu immunitetu europosłowi.

W praktyce, zdaniem Grzeszczaka, "procedura trwać może tydzień, ale i miesiąc", co miesiąc bowiem zbiera się PE. Jednak teraz najbliższa sesja plenarna, prawdopodobnie ze względu na święta, odbędzie się trochę wcześniej - w dniach od 10 do 12 grudnia. Jeżeli komisja wyrobi się do tego czasu, a jest to możliwe, ponieważ tego typu wnioski są przez nią rozpatrywane niezwłocznie, to za około dwa tygodnie Cymańskie może zostać pozbawiony immunitetu PE.

Kurski też traci immunitet

To, że PE uchyli Cymańskiemu immunitet, jest niemal pewne, w podobnej sprawie pięć miesięcy temu stracił go bowiem jego partyjny kolega Jacek Kurski.

Media wielokrotnie informowały o wykroczeniach drogowych Kurskiego, między innymi o tym z 2009 roku, kiedy Kurski spieszył się na otwarcie biura parlamentarnego w Olsztynie. Za przekroczenie prędkości groził mu mandat i 6 punktów karnych, ale powołał się na immunitet i kary go ominęły.

Kiedy jednak sprawa jego kolejnego wykroczenia - tym razem w styczniu w 2012 roku w Elblągu miał złamać przepis zakazu skrętu w lewo oraz przekroczenie podwójnej linii ciągłej - trafiła do prokuratury, a ta skierowała wniosek do PE, Kurski zaczął wypowiadać się w innym tonie. Deklarował, że jest przeciwny ochronie immunitetem wykroczeń drogowych i wszyscy powinni być równi wobec prawa.

Jak Kurski tłumaczył kolejne wykroczenie drogowe? Na swoim blogu pisał: "Sprawa została wszczęta z powiadomienia policji przez śledzących mnie fotoreporterów jednej z gazet, z którą byłem w sporze sądowym. (...) Wyrażam żal, że nie dano mi szansy honorowego załatwienia sprawy w kraju". W wypowiedziach dla mediów polityk podkreślał, że nie zapłacił mandatu w wysokości 200 zł, bo o całej sprawie w ogóle nie wiedział, dopóki nie trafiła ona do PE. Jednak, gdy sprawa już wyszła na jaw, miał rozmawiać z komendantem głównym policji i wyrazić gotowość poddania się karze.

Z kolei PE tłumaczył w komunikacie, że uchylił immunitet Kurskiemu, bowiem poseł złożył wyjaśnienia w tej sprawie i nie ma podejrzenia, że postępowanie karne wszczęto z zamiarem zaszkodzenia jego politycznej działalności.

Kurs językowy Handzlik

Innego zdania był sam Kurski, który na blogu podkreślał, że chodziło o celowe zaszkodzenie jego wizerunkowi publicznemu, a tak naprawdę zamieszanie immunitetu miało przykryć i pomóc „zamieść pod dywan” bulwersującą sprawę posłanki z PO Małgorzaty Handzlik. Sprawa eurodeputowanej z Bielska-Białej była rozpatrywana na tym samym posiedzeniu co przypadek Kurskiego, Handzlik jednak utrzymała immunitet.

Prokuratura Generalna wystąpił a o uchylenie immunitetu Handzlik po tym, jak we wrześniu ubiegłego roku wszczęto śledztwo w sprawie wyłudzenia przez nią pieniędzy z kasy Parlamentu Europejskiego. Polityk miała złożyć w PE wniosek o zwrot kosztów udziału w kursie językowym, mimo że nie brała w nim udziału. Chodziło o kwotę około 1500 euro. Sama Handzlik zaraz po wybuchu afery zrzekła się funkcji skarbnika klubu PO i PSL oraz zawiesiła członkostwo w Platformie, podkreślają jednocześnie, że nie tylko nie brała udziału w kursie hiszpańskiego, ale niczego także nie zataiła i żadne pieniądze nie wpłynęły na jej konto.

Komisja prawna PE uwierzyła słowom Handzlik i jako powód odrzucenia wniosku o uchylenie immunitetu podała niejasne okoliczności, w których sprawa była rozpatrywana, relatywnie niską kwotę, której dotyczyła oraz niewystarczające dowody. Wątpliwości budziło także postępowanie administracji Parlamentu Europejskiego. Europarlamentarzyści obawiali się w końcu, że celem postępowania karnego w Polsce było zaszkodzenie politycznej działalności Handzlik.

Mniej szczęścia miał partyjny kolega Handzlik Krzysztof Lisek z PO, którego polska prokuratura oskarżyła w 2009 roku o przestępstwa o charakterze gospodarczym. Europoseł w latach 2005-2007 kierował firmą Campus, a kiedy firma upadła, zarząd firmy nie zgłosił na czas wniosku o upadłość. Parlament Europejski zdjął w 2012 roku z immunitet, a rok później polityk usłyszał od prokuratury dwa zarzuty.

PE nie wahał się pozbawić immunitetu także kolejnego polityka PO Jarosława Wałęsy. To wprawdzie nie europoseł, ale kierowca drugiego samochodu usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku - na drodze krajowej Toruń-Warszawa terenowym samochodem włączał się do ruchu i wtedy doszło do zderzenia z motocyklem kierowanym przez Wałęsę. Jednak polityk PO jechał zbyt szybko i przekroczył prędkość o 25km/h, należał mu się więc mandat w wysokości 100 zł i 2 pkt karnych. Po uchyleniu immunitetu, Wałęsa dobrowolnie poddał się karze w kraju.

Wątpliwości w sprawie uchylenia immunitetu Parlament Europejski nie powinien mieć także w sprawie Cymańskiego, wkrótce polityk SP może więc liczyć na "jak najszybsze rozstrzygnięcie proceduralne" i zamknięcie sprawy, o co sam podobno zabiega - oczywiście już w Polsce.