Ryszard Kalisz i Piotr Guział zarzucają premierowi łamanie prawa. Według nich, politycy i premier powielają nieprawdziwe informacje dotyczą referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. Krytykują nawoływanie urzędników do tego, by nie brali udziału w głosowaniu.

Ryszard Kalisz - przewodniczący stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska - podkreśla, że premier musi postępować zgodnie z prawem. Według niego, jeżeli premier nie będzie przestrzegał prawa to może popełnić delikt konstytucyjny, czyli naruszenie ustawy, za co grozi odpowiedzialność konstytucyjna. Stwierdza ją Trybunał Stanu - zaznacza. Tłumaczy, że jeśli w referendum weźmie udział co najmniej 390 tysięcy uprawnionych, którzy opowiedzą się za odwołaniem Gronkiewicz-Waltz, to przestaje ona pełnić ten urząd z chwilą ogłoszenia wyników przez okręgową komisję. Natomiast premier w ciągu 90 dni powinien zarządzić wybory.

Piotr Guział z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej mówi, że urzędnicy w wielu przypadkach odmawiają dopisywanie do list uprawnionych do głosowania. Według niego osoba, która mieszka lub pracuje w stolicy ma prawo brać udział w referendum. Tymczasem urzędnicy nie honorują zaświadczeń dotyczących pracy, wynajęcia mieszkania czy ślubu z osobą zameldowaną w Warszawie i odmawiają dopisania do listy.

Referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz zaplanowane jest na 13 października.