We Włoszech zaniepokojenie losem ekipy publicznej telewizji RAI, porwanej najprawdopodobniej przez bojowników jednej z wielu organizacji fundamentalistów islamskich na północy Syrii. Czterej dziennikarze przygotowywali reportaż na temat sytuacji w tym kraju, zatytułowany: "Cisza, tu się umiera".

Włosi wjechali do Syrii przez turecką granicę. Każdy ich krok śledzili w internecie uczniowie jednej ze szkół podstawowych koło Bolonii. Kontakt urwał się wczoraj i natychmiast pojawiły się obawy, że ich życiu może zagrażać niebezpieczeństwo.

Dobrej myśli jest włoskie ministerstwo spraw zagranicznych, które zapowiada rychłe, pomyślne rozwiązanie tej sprawy, apelując jednocześnie do kolegów porwanych o maksymalną dyskrecję.

Sytuacja w Syrii zeszła z pierwszych stron gazet, mimo iż staje się coraz bardziej dramatyczna: to było powodem, dla którego włoscy dziennikarze na własne oczy chcieli zobaczyć, co dzieje się w tym kraju, nawet za cenę niemałego ryzyka dla własnego życia i zdrowia.