Trwa operacja odbijania zakładników przetrzymywanych na terenie kompleksu gazowego w Algierii - podały źródła rządowe w Algierze. Podczas szturmu algierskiej armii zginęło dotąd co najmniej 6 zakładników i 8 porywaczy. Algierska armia twierdzi tymczasem, że uwolniła czterech zagranicznych zakładników - dwóch Brytyjczyków, Francuza i Kenijczyka.

Akcja Algierczyków wywołała zaniepokojenie i irytację tych państw, których obywatele zostali uprowadzeni. Japonia wezwała Algier do natychmiastowego przerwania działań z użyciem broni. Premier Shinzo Abe powiedział szefowi rządu Algierii, że trzeba przede wszystkim ratować życie zakładników. Z kolei Stany Zjednoczone wezwały algierski rząd do wyjaśnienia zajść w kompleksie gazowym.

Atak islamistów to odwet za francuską interwencje w Mali, gdzie islamscy terroryści walczą z siłami rzadowymi. Prezydent Francji Francois Hollande powiedział, że wydarzenia w Algierii dostarczyły kolejnych dowodów na to, iż wysłanie francuskich żołnierzy do Mali było uzasadnione.

Londyn jest zirytowany. Brytyjski rząd chciał pomóc Algierii w odbiciu zakładników, ale propozycja pomocy została odrzucona - poinformował rzecznik Davida Camerona. Wiadomo, że premier Cameron rozmawiał w tej sprawie z szefem rządu w Algierze, zabiegi prowadzili też urzędnicy rządowi wszystkich szczebli. Nie ujawniono, na czym mogłaby polegać brytyjska pomoc, ale eksperci wskazują na możliwość użycia komandosów i skorzystania ze wsparcia brytyjskiego wywiadu.

Z powodu zajść w Algierii premier Cameron przełożył bardzo ważne wystąpienie w Izbie Gmin. Szef rządu Jej Królewskiej Mości miał w nim przedstawić stanowisko na temat przyszłości Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.

Brytyjczycy zabiegali o objęcie dowództwa nad operacją, gdyż bali się, że może się ona zakończyć fiaskiem. Londyn starał się pomóc, gdyż wśród porwanych są poddani Elżbiety II, a współwłaścicielem kompleksu gazowego zajętego przez islamskich terrorystów jest brytyjski koncern BP.

Wśród kilkudziesięciu zakładników, oprócz obywateli Wielkiej Brytanii, byli też między innymi Amerykanie, Norwegowie, Irlandczycy i Japończycy.

Kompleks gazowy został zajęty wczoraj. Opanowała go grupa islamskich radykałów. Operacja miała być odwetem na Francji za zaangażowanie w Mali, ale także na Algierii - za zezwolenie francuskim samolotom bojowym na skorzystanie z korytarza powietrznego nad tym krajem.

Kompleks gazowy Amenas w południowo-wschodniej Algierii jest eksploatowany wspólnie przez British Petroleum, norweski Statoil i algierski Sonatrach.