Agresywna ingerencja Rosji w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku była jednoznacznie ukierunkowana na wsparcie republikańskiego kandydata Donalda Trumpa - głosi opublikowany we wtorek raport komisji ds. wywiadu w kontrolowanym przez Republikanów Senacie USA.

Dokument liczy ponad 1300 stron, a senacka komisja ds. wywiadu pracowała nad nim przez trzy i pół roku, dłużej niż w ramach innych dochodzeń - pisze Associated Press.

Obowiązki szefa panelu pełni republikański senator Marco Rubio, a komisja ogłosiła, że jej dokument jest "najbardziej wyczerpującym opisem przygotowanym do tej pory na temat działań Rosji i zagrożeń, które one stanowiły".

Udostępniony we wtorek dokument to piąta część raportu. Jak pisze Reuters, jest on prawdopodobnie "najbardziej definitywnym publicznym sprawozdaniem na temat kontrowersji związanych z wyborami w 2016 roku".

Komisja wywiadu ustaliła, że prezydent Rosji Władimir Putin podjął decyzję o zorganizowaniu włamań na konta mailowe powiązane z Partią Demokratyczną i jej ówczesną kandydatką na prezydenta Hillary Clinton.

Raport stwierdza, że były szef sztabu wyborczego Trumpa Paul Manafort współpracował z Rosjanami, w tym z oligarchą Olegiem Deripaską, przed, w trakcie i po wyborach w 2016 roku.

Panel uznał, że rola Manaforta i jego bliskie relacje z Trumpem stwarzały rosyjskiemu wywiadowi okazje do mieszania się w kampanię wyborczą, a jego "chęć dzielenia się informacjami z osobami blisko związanymi z rosyjskimi służbami wywiadowczymi (...) stanowiła poważne zagrożenie dla kontrwywiadu".

W 2019 roku Manafort został skazany na 7,5 roku pozbawienia wolności za przestępstwa finansowe, oszustwa podatkowe i bankowe związane z jego pracą na Ukrainie oraz m.in. za utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości.

Komisja oceniła w dokumencie, że Biały Dom i przedstawiciele administracji Trumpa "znacząco utrudnili i przedłużyli śledztwo" w sprawie ingerencji Rosji w wybory.

Dokument stwierdza też, że demaskatorski portal WikiLeaks odegrał "kluczową rolę" w zabiegach Rosji, by wpłynąć na amerykańskie wybory na korzyść Trumpa i osoby pracujące dla WikiLeaks prawdopodobnie zdawały sobie sprawę, że pomagają rosyjskiemu wywiadowi.

Raport z założenia nie przedstawia wniosków z dochodzenia komisji ds. wywiadu dotyczących tego, czy sztab Trumpa współpracował lub porozumiewał się z Rosją, by przesądzić o wyniku wyborów, pozostawiając interpretację ustaleń odbiorcom.

Republikanie pracujący w komisji wydali opinię, że dokument powinien w sposób bardziej oczywisty głosić, że sztab Trumpa nie współpracował z Rosjanami. Demokraci przedstawili swój pogląd, zgodnie z którym raport dowodzi takiej współpracy.

W poprzednich częściach raportu podsumowującego dochodzenie w tej sprawie stwierdzono, że taktyki wykorzystywane przez Rosję były "jawnie i niemal niezmiennie wspierające" względem kampanii Trumpa, nawet jeśli oznaczało to działania na niekorzyść innych Republikanów.

Przeanalizowane zostały sposoby wykorzystania przez Rosję mediów społecznościowych oraz innych kanałów w internecie do oddziaływania na kampanię i wynik głosowania.

Komisja uznała, że działania Rosji ukierunkowane były na "polaryzację Amerykanów na bazie różnic społecznych, ideologicznych i rasowych", a także "prowokowały wydarzenia w realnym świecie i były częścią ukrytego wsparcia, jakiego rząd obcego państwa udzielił faworyzowanemu przez Rosję kandydatowi" startującemu w wyborach - stwierdzono w dokumencie.

"Faworyzowanym przez Rosję kandydatem" od samego początku był Trump, a wszystkie podejmowane przez ten kraj operacje informacyjne i inne działania zmierzały do tego, by to właśnie on został prezydentem USA - stwierdziła senacka komisja w raporcie.

Zdaniem autorów tego dokumentu szczególnym zainteresowaniem koordynatorów rosyjskich manipulacji objęta była mniejszość osób czarnoskórych w USA. To właśnie na tej grupie swoje wysiłki miała skupiać rosyjska organizacja IRA (Internet Research Agency) - petersburska farma trolli, wykonująca na rzecz Kremla zadania z zakresu dezinformacji.