Wybory prezydenckie zaktywizowały różne grupy – w tym skrajną prawicę i skrajną lewicę, które w II turze nie miały już swoich kandydatów - oceniło w korespondencji fińskie radio Yle, które na bieżąco relacjonowało przebieg wyborów w Polsce.

Urzędujący prezydent Andrzej Duda został wybrany na drugą kadencję, ale "nadzwyczaj wyrównany" wynik wyborów prezydenckich potwierdza, że przez Polskę przechodzą "zażarte linie podziału". - oceniają główne fińskie media.

Wybory prezydenckie odbyły się "w tak skłóconej atmosferze", że główni kandydaci przed wyborami odmówili nawet udziału we wspólnej debacie telewizyjnej – napisał dziennik "Ilta-Sanomat".

Fińskie radio Yle, które na bieżąco relacjonowało przebieg wyborów w Polsce podkreśliło, że o zwycięstwie Andrzeja Dudy zdecydowało kilkaset tysięcy głosów "w całkowicie podzielonym" społeczeństwie.

Wpływ na niemal "remisowy wynik" wyborczy – oceniono w korespondencji – miało to, że liberał Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy, w ciągu kilku ostatnich miesięcy "nadał twarz i mocny głos opozycji" oraz zaproponował "wyraźną alternatywę" dla polityki promowanej przez partię PiS, jak i wspierającego ją prezydenta Dudę. Ponadto – przekazano – wybory zaktywizowały różne grupy – w tym skrajną prawicę i skrajną lewicę, które w II turze nie miały już swoich kandydatów.

Trzaskowski zebrał głosy – wylicza Yle – większych i największych miast, przekonał młodych, wykształconych i zamożnych. Z kolei poparcie dla Dudy jest mocne w mniejszych miastach, na obszarach wiejskich oraz wśród robotników przemysłowych. To za kadencji Dudy – wskazano – obniżono wiek emerytalny, podniesiono zasiłki społeczne, które zostały rozdzielone pomiędzy ludzi, którzy pozostali na marginesie dobrobytu by polepszyć im życie i to – podkreślono – jest silny elektorat prezydenta Polski.

Wydawany w Turku dziennik "Turun Sanomat" zwrócił uwagę, że wynik wyborów prezydenckich ma "duże znaczenie" dla relacji Polska-UE, w tym czy polski rząd kontynuować będzie "kontrowersyjne reformy wymiaru sprawiedliwości", "ataki" na media, opozycję czy działania przeciwko społeczeństwu obywatelskiemu.

Polskie wybory prezydenckie były w niedzielę i poniedziałek jednym z głównych relacjonowanych wydarzeń w niektórych fińskich mediach. Wskazywano przy tym na wysoką frekwencję – sięgającą 68 proc.

Sytuacja epidemiczna w kraju związana z koronawirusem oraz reżim sanitarny w lokalach wyborczych (m.in. maseczki, osłony, płyny dezynfekujące) – odnotowano – nie wpłynęła na gotowość wyborców do udziału w głosowaniu, którzy w niedzielę byli bardziej aktywni niż w pierwszej turze.