W środę prezydent Duda rozpoczyna wizytę w USA, aby rozmawiać o umocnieniu amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce.
W skład delegacji oprócz Andrzeja Dudy będą wchodzić prezydenccy ministrowie Krzysztof Szczerski i Paweł Soloch oraz minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Wszyscy są odpowiedzialni za politykę bezpieczeństwa. Zabraknie za to np. ministra klimatu Michała Kurtyki czy Piotra Naimskiego, pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Według rozmówców DGP można się spodziewać deklaracji w kwestii znacznego zwiększenia obecności sił USA w Polsce, wychodzącego poza dotychczasowe doniesienia medialne.
Pod koniec września ubiegłego roku prezydenci USA i Polski podpisali „Wspólną deklarację na temat pogłębiania współpracy obronnej”. Oba kraje potwierdziły w niej „wolę dążenia do zawarcia międzynarodowych umów i porozumień niezbędnych do realizacji zwiększonej współpracy w zakresie infrastruktury oraz współpracy obronnej, w tym usprawnienia funkcjonowania sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych w Polsce”. Do tej pory brakowało konkretów. Teraz ogólne zapisy z tej deklaracji mają zostać sprecyzowane.
Część z 9500 tys. żołnierzy amerykańskich wycofanych z Niemiec trafi do Polski. – Zwróciłbym uwagę na język, jakiego użyją Amerykanie. Do tej pory nigdy nie było mowy o stałej obecności, nigdy nie użyto angielskiego słowa „permanent” – mówi DGP jeden z dyplomatów znający szczegóły rozmów. Warto też zauważyć, że wizyta zaplanowana jest w dniu, gdy w Moskwie odbywa się – przesunięta z powodu pandemii – defilada wojskowa. Data nie jest przypadkowa.
Poza wojskowymi na agendzie są również sprawy gospodarcze. O możliwą deklarację w sprawie budowy elektrowni jądrowej w Polsce zapytaliśmy administrację Białego Domu. Odpowiedziała nam, że prezydenci Trump i Duda „omówią dalsze postępy we współpracy w zakresie obrony, a także handlu, energii i bezpieczeństwa telekomunikacyjnego”.
RMF FM podał, że Amerykanie mają przedstawić technologię i wykonanie, a także zasugerować udzielenie kredytu na budowę pierwszej elektrowni jądrowej. W listopadzie pisaliśmy, że liderem w wyścigu o pierwszy polski reaktor są USA. Chodzi dokładnie o reaktor AP1000 Westinghouse, z możliwym udziałem w konsorcjum GE jako wykonawcy konwencjonalnej części elektrowni. Polska i USA od 2019 r. prowadzą stały dialog energetyczny rozpoczęty przez Piotra Naimskiego i ówczesnego sekretarza energii Ricka Perry’ego. Początkowo rozmowy dotyczyły głównie importu gazu LNG, ale z czasem na agendę wszedł atom. W październiku ubiegłego roku Naimski mówił DGP, że Polska oczekuje od partnera w projekcie atomowym technologii, kapitału i wspólnej eksploatacji, przy zachowaniu pakietu kontrolnego.
Nasi rozmówcy przekonują, że agenda spotkania w USA najprawdopodobniej wciąż się tworzy. Zapytani, czy możliwe jest przygotowanie konkretnej deklaracji w sprawie atomu w tak krótkim czasie, przekonują, że na poziomie politycznym tak, ale dalsze wykonanie zależy od strony biznesowej i prywatnego finansowania.
– Także prezydent Trump potrzebuje pozytywnego sygnału – mówi nam źródło. Mogłaby nim być informacja dla amerykańskich firm, że mają perspektywę kontraktu w Polsce.
Kancelarie obu prezydentów podkreślają, że wizyta ma miejsce po miesiącach walki z koronawirusem. Wiąże się to z obostrzeniami wstępu do Białego Domu. „Wszyscy członkowie delegacji polskiej i amerykańskiej zostaną poddani testom w celu ich ochrony, jak również ochrony zarówno prezydenta Trumpa, jak i prezydenta Dudy” – czytamy w odpowiedzi administracji Białego Domu.
Od czwartku pojawiają się również informacje, że demokraci z Kongresu sprzeciwiają się wizycie Andrzeja Dudy. Pretekstem są jego wypowiedzi na temat LGBT, które w USA odbiły się szerokim echem i zostały uznane za homofobiczne. Pojawiło się oficjalne oświadczenie nowojorskiego kongresmena Eliota Engela, przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów. Napisał on, że prezydent Duda „promuje zatrważające homofobiczne i wymierzone w LGBT stereotypy” dodając, że Prawo i Sprawiedliwość instaluje partyjnych lojalistów w wojsku i sabotuje wolne media. Pewnym tropem, dlaczego akurat Engel tak stanowczo zareagował, jest to, że kongresmena we wtorek czekają prawybory we własnej partii. Reprezentuje on silnie lewicowy okręg wyborczy na nowojorskim Bronksie i przegrywa w sondażach ze znacznie bardziej progresywnym kandydatem Jamaalem Bosmanem.
Niemniej jednak amerykańskie władze są wyczulone na homofobię. W weekend ambasada w Warszawie napisała na Twitterze: „Warszawska Parada Równości odbyłaby się dziś gdyby nie #COVID19. Przedstawiciele naszej ambasady dołączyli do Parady w zeszłym roku. Dziś jesteśmy myślami ze środowiskiem LGBTI+. Prawa człowieka są uniwersalne!”. Na zdjęciu były tęczowe flagi powieszone na balkonie ambasady.