Złożenie w poniedziałek projektu nowelizacji Kodeksu wyborczego, który zapewni przeprowadzenie wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą w trybie mieszanym, zapowiedział w niedzielę lider PO Borys Budka.

Budka ocenił, że jedynym legalnym rozwiązaniem obecnie byłoby ogłoszenie stanu klęski żywiołowej i na skutek tego przesunięcie terminu wyborów prezydenckich. Przypomniał, że KO przedstawiła propozycje dotyczące wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i przedłużania go.

"Jutro rano w Sejmie ponowimy te propozycje i złożymy odpowiedni projekt ustawy nowelizującej Kodeks wyborczy" - poinformował lider Platformy na konferencji prasowej w Gliwicach.

"Ta ustawa zapewni przeprowadzenie wyborów przez PKW w trybie mieszanym, pod pełną kontrolą i w pełnej transparentności, z zapewnieniem dostępu do pakietów wyborczych za potwierdzeniem odbioru, z zapewnieniem organizacji ich przez obwodowe komisje wyborcze, a nie przez urzędników pana (szefa MAP, Jacka) Sasina i przez urzędników Poczty Polskiej – i przede wszystkim w konstytucyjnym terminie" – wyjaśnił.

Budka zorganizował niedzielny briefing przy jednym z zespołów szkół w Gliwicach, w którym zwykle mieszczą się lokale wyborcze. Jak mówił, w tym miejscu powinny akurat trwać wybory prezydenckie. „Bez żadnego trybu zostały one wstrzymane przez decyzje człowieka, który nie ma ku temu żadnych kompetencji” - ocenił.

Zaznaczył, że Platforma Obywatelska od dwóch miesięcy mówiła, że wybory prezydenckie w czasie epidemii nie mogą się odbyć i od tego czasu wskazywała na zgodne z konstytucją rozwiązanie, dzięki któremu obecny stan miałby legalne podstawy – stan klęski żywiołowej.

„Niestety opinia publiczna była oszukiwana przez najwyższych przedstawicieli władzy publicznej, jakoby te wybory dało się przeprowadzić. Dziś nie ma żadnego aktu prawnego, dzięki któremu to, co dzieje się, miałoby choć pozór legalności. Od jutra będziemy w nowej rzeczywistości faktycznej i prawnej” - podkreślił.

„Będziemy mieli do czynienia ze stanem, w którym należy przeprowadzić nowe wybory prezydenckie. Zgodnie z konstytucją marszałek Sejmu ma prawo i obowiązek rozpisać na nowo wybory prezydenckie” - wskazał Budka.

„To jasne, ale równie jasne jest to, że osoby, które doprowadziły do tej wyjątkowej w historii kompromitacji państwa polskiego, powinny ponieść odpowiedzialność” - uznał przypominając, że klub KO złożył w piątek wniosek o odwołanie szefa MAP Jacka Sasina.

Zaznaczył, że obecna większość parlamentarna „wyłączyła” Państwową Komisję Wyborczą z możliwości organizacji wyborów. Jak dodał, to premier Mateusz Morawiecki, wspólnie z ministrem aktywów, brał odpowiedzialność, że wybory się odbędą i nie wprowadził stanu klęski żywiołowej.

„Niestety pan premier Morawiecki stchórzył: nie przedstawił odpowiedniego wniosku Radzie Ministrów, w związku z tym to, z czym dzisiaj mamy do czynienia, to stan bezprawia” - zdiagnozował.

Zaznaczył, że 20 dni temu Koalicja Obywatelska już przedłożyła rozwiązania dotyczące możliwości wyjścia z politycznego kryzysu, które – jak mówił – mają zapewnić wybory uczciwe i bezpieczne, zgodne z konstytucją, organizowane przez Państwową Komisję Wyborczą, również w trybie korespondencyjnym, lecz z gwarancją pełnej tajności i pełnej transparentności przy dostarczaniu kart wyborczych.

„Te rozwiązania leżą na stole, one są do wykorzystania i jutro rano w Sejmie ponowimy te propozycje i złożymy odpowiedni projekt ustawy nowelizującej Kodeks wyborczy” - zapowiedział Budka.

W niedzielę lider PO na prośbę PAP odniósł się też do doniesień w mediach społecznościowych, zgodnie z którymi student współpracujący z biurem krajowym Nowoczesnej (która razem z PO, Inicjatywą Polską i Zielonymi współtworzy klub parlamentarny Koalicja Obywatelska) oraz w trakcie poprzednich wyborów ze strukturami Koalicji Obywatelskiej miał, używając niecenzuralnych określeń, wezwać do ataku na jedną z działaczek antyaborcyjnych.

„Kategorycznie przeciwstawiamy się jakimkolwiek formom przemocy, również przemocy werbalnej. Jestem przekonany, że nasi koledzy z Nowoczesnej wyjaśnią tę sprawę. Chcę zapewnić, że dla takich osób, które stosują groźby w przestrzeni publicznej, nie będzie miejsca w polityce – i sprawa zostanie wyjaśniona, a konsekwencje wyciągnięte” - powiedział przewodniczący PO.

Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu, miały się odbyć 10 maja. W czwartek Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że w związku z tym, że obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie w niedzielę nie może się odbyć.

Dzień wcześniej liderzy PiS i Porozumienia oświadczyli, że "po upływie terminu 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu RP ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie". Zostaną one przeprowadzone korespondencyjnie, a ustawa w tej sprawie, która weszła w sobotę w życie, ma zostać znowelizowana.

W sobotę wicepremier minister rozwoju Jadwiga Emilewicz poinformowała o dobiegających końca pracach nad projektem tej nowelizacji, którym jeszcze w tym tygodniu miałby zająć się Sejm. Jak zaznaczyła, celem jest aby "wybory mogły się odbyć jak najszybciej, gwarantując udział PKW w całym procesie wyborczym".(PAP)