Ogólnonarodowa izolacja – przymusowa lub dobrowolna – to potężna operacja logistyczna. Sprawdziliśmy, jak pilnuje się, by osoby potencjalnie zakażone koronawirusem nie wychodziły z domu
Według danych Ministerstwa Zdrowia (stan na wtorkowy wieczór/środowy poranek), ok. 29 tys. Polaków wróciło już z zagranicy. Wszyscy muszą teraz odbyć dwutygodniową kwarantannę domową. Do tego dochodzi 14,5 tys. osób przebywających w kraju, które – decyzją sanepidu i lekarzy – również przez jakiś czas nie mogą wychodzić z domów. W momencie przygotowywania tego wydania DGP najwięcej takich osób (z grupy 14,5 tys.) było w Rzeszowie (2 tys.). W dalszej kolejności była Warszawa (1,8 tys.), Łódź (1,7 tys.), Katowice (1,4 tys.) i Wrocław (1,3 tys.). Najmniej osób objętych kwarantanną było w Białymstoku (170) i Gorzowie Wielkopolskim (140).
Dziś osób w izolacji w skali kraju może być już o kilkanaście tysięcy więcej. Przedstawiciele LOT-u informowali nas wczoraj, że w ramach akcji „Lot do domu” zapotrzebowanie na powrót do Polski zgłosiło w sumie 36 tys. osób. Przez pierwsze trzy dni z tej opcji skorzystało już 8,5 tys. pasażerów. W dniach 15–17 marca wykonano łącznie 49 rejsów, a tylko wczoraj zaplanowanych było kolejnych ponad 30. Codziennie więc dochodzi ogromna liczba osób, które czeka obligatoryjna kwarantanna. Jak szacuje rząd, w sumie w takiej sytuacji może się znaleźć 100 tys. ludzi.

Policjant nie wchodzi do mieszkania

Jak wygląda kontrolowanie takiej rzeszy rozsianych po całym kraju Polaków i pilnowanie, by nie wychodzili z domów? To zadanie w dużej mierze wzięła na siebie policja i służby sanitarne. – Kontrole wyglądają różnie, w zależności od tego, czy jest to budynek wielorodzinny czy jednorodzinny. Najtrudniej jest w wysokich blokach, ale wówczas policjant wyposażony w podstawowe środki ochronne może wejść na klatkę schodową i rozmawia z daną osobą przez drzwi – opowiada asp. szt. Łukasz Dutkowiak z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. – Z reguły nawiązujemy łączność telefoniczną lub przez domofon z taką osobą, prosimy, by nam się pokazała np. w oknie lub na balkonie. Nie ma możliwości, by np. policjant wszedł do domu, ponieważ takie działanie niosłoby za sobą zagrożenie rozprzestrzeniania się wirusa – dodaje. A co jeśli osoby objętej obowiązkową kwarantanną nie ma na miejscu lub nie ma z nią kontaktu? – Wówczas niezwłocznie informujemy o tym służby sanitarne, które mają oświadczenia tych osób o miejscu ich pobytu i namiary na nie. Przy czym na razie nie mieliśmy takiej sytuacji, mieszkańcy przestrzegają zasad kwarantanny – zapewnia Łukasz Dutkowiak.
Żołnierze, jak usłyszeliśmy w Ministerstwie Obrony Narodowej, nie prowadzą kontroli osób cywilnych objętych kwarantanną – MSWiA się o to nie zwróciło. Mimo to wojskowi w razie potrzeby mają w tej kwestii wspierać policjantów.
Szef KPRM Michał Dworczyk pytany niedawno o osoby przebywające w kwarantannie zwracał uwagę, że równie ważne jak kontrola, są też opieka czy pomoc np. przy zakupach jedzenia czy leków. I dodawał, że ten obowiązek spoczywa na samorządach.

Pomoc nie tylko w zakupach

Jak zorganizowały się władze lokalne? W Krakowie słyszymy, że miasto stara się zapewniać osobom niewychodzącym z domu posiłki, lekarstwa oraz telefoniczne porady psychologiczne. Uruchomiono dwie infolinie i adres mailowy, za pośrednictwem których można takie zapotrzebowanie zgłaszać. Krakowski MOPS zainicjował akcję „Zakupy dla seniora”. Skorzystać z niej mogą osoby powyżej 60. roku życia – mieszkające samotnie, z drugą osobą w podeszłym wieku lub z osobą niepełnosprawną. Zakupy robią pracownicy ośrodka, a ich koszt pokrywa senior.
W Bydgoszczy już od kilku dni działa specjalna infolinia dla seniorów. – Wolontariusze pomagają w zakupach, wykupieniu recept. Na swojej stronie internetowej publikujemy listę bydgoskich restauracji, które oferują dania na wynos, w tym z dowozem – mówi Marta Stachowiak, rzeczniczka urzędu miasta.
Jak słyszymy od urzędników z Lublina, informacje o osobach objętych kwarantanną przekazywane są do ratusza przez służby sanitarno-epidemiologiczne. Pracownicy MOPS weryfikują te informacje i pomagają. – Artykuły są dostarczane ze strażą miejską pod wskazany adres, bez kontaktu bezpośredniego i z zachowaniem wymogów sanitarnych. Zakupy na rzecz osób objętych kwarantanną domową na dzień dzisiejszy są dokonywane ze środków miasta – opowiada Monika Głazik z urzędu miasta w Lublinie.
W akcję pomocową coraz bardziej angażuje się wojsko. – Na podstawie decyzji podpisanej przez ministra obrony narodowej komendanci akademii wojskowych przekazali 18 marca br. do dyspozycji Dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej niezbędne siły i środki dla wsparcia służb sanitarnych oraz organów samorządu terytorialnego. Zakres działań będzie obejmował zaopatrzenie w żywność i leki potrzebujących, w tym objętych kwarantanną – podaje nam MON. Łącznie w pomoc w walce z koronawirusem na terenie kraju zaangażowanych jest 2391 żołnierzy i 490 jednostek sprzętu. Przy czym, jak zaznacza resort, te liczby każdego dnia się zwiększają.

Kto odbierze koronaodpadki

Od samorządowców słyszymy, że coraz większym problemem jest odbiór śmieci. Firmy wywożące odpady obawiają się kontaktu pracowników z osobami postronnymi. Dlatego na przykład od dziś w Kielcach zbiórka będzie odbywała się tylko w nocy, odbierane będą głównie odpady zmieszane i bio. Pozostałe, zbierane selektywnie, odbierane będą „wyłącznie w miarę możliwości w razie dysponowania wolnymi zasobami po stronie wykonawcy”. Do odwołania wstrzymuje się odbiór m.in. odpadów wielkogabarytowych czy zużytego sprzętu elektronicznego. To jednak nie jedyny kłopot. Kolejny to sposób odbierania odpadów od osób potencjalnie chorych, np. tych objętych kwarantanną. – Sanepid pyta samorządowców, kto odbiera śmieci i czy dochowane są procedury. Problem w tym, że samorządy ani firmy odbierające nie wiedzą, skąd pochodzą poszczególne odpady i czy nie zostały wytworzone przez osoby zakażone. A rodzi się pytanie, czy to nie są odpady niebezpieczne i czy nie powinny być traktowane podobnie jak odpady medyczne – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. – Skoro uznano, że paczki mogą być odbierane, to per analogiam możemy uznać, że to samo dotyczy odpadów. Zresztą pracownicy firm odbierających śmieci pracują w rękawicach, mają specjalne stroje, a wirus raczej nie utrzymuje się zbyt długo na odpadach – tłumaczy nam pracownik jednej z wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych.
To, jak państwo i odpowiednie służby rzeczywiście radzą sobie w sytuacji pandemii, już jest w zakresie zainteresowań Najwyższej Izby Kontroli. – Na drugą połowę roku NIK (już w roku ubiegłym) zaplanował kontrolę tego, jak system ochrony zdrowia jest przygotowany do sytuacji, gdy zostaną stwierdzone choroby szczególnie niebezpiecznie i wysoce zakaźne. W związku z tym, że pojawiło się zagrożenie koronawirusem, już 3 lutego delegatura w Katowicach rozpoczęła kontrolę rozpoznawczą, abyśmy mogli na bieżąco obserwować i zbierać materiały do przyszłych, zaplanowanych działań – mówi Zbigniew Matwiej, kierownik wydziału prasowego NIK. Aktualna kontrola przeprowadzana jest w wytypowanych w woj. małopolskim szpitalach, lotniskach, jednostkach ratownictwa medycznego i stacjach sanepidu. Informacje zbierane są również na szczeblu centralnym, m.in. w Ministerstwie Zdrowia, Państwowym Zakładzie Higieny, służbach takich jak Komenda Główna Straży Granicznej, Policji, Straży Pożarnej, Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej czy Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. – Gdyby zaistniała jakaś sytuacja wymagająca ostrzeżenia ludności, prezes NIK ma możliwość ujawnienia takiej informacji na bieżąco – zapewnia Zbigniew Matwiej.