Właściciel wypożyczalni nart w Bukowinie Tatrzańskiej, której zerwany dach zabił trzy osoby, usłyszał zarzut popełnienia samowoli budowlanej, do którego się przyznał – poinformowała w środę szefowa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem Barbara Bogdanowicz.
Bukowina Tatrzańska, miejsce tragedii / PAP / Grzegorz Momot

Wobec podejrzanego, który jest mieszkańcem Podhala, zastosowano środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym.

"Na tym etapie śledztwa istnieją podstawy do postawiania zarzutu inwestorowi popełnienia przestępstwa z art. 90 prawa budowalnego, czyli popełnienia samowoli budowlanej" – powiedziała Bogdanowicz. Wskazała, że właściciel wypożyczalni postawił obiekt budowlany bez jakiegokolwiek zgłoszenia do odpowiedniego organu administracji architektoniczno-budowlanej. Poinformowała, że we wtorek został on przesłuchany. "Mogę (…) powiedzieć, że przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia" - oznajmiła. Nie ujawniła treści wyjaśnień.

Prokurator podkreśliła, że nie było podstaw do zastosowania tymczasowego aresztu dla podejrzanego, który do prokuratury zgłosił się dobrowolnie, jednak śledczy dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania zastosowali wobec niego dozór policji, zakaz opuszczania kraju połączony z odebraniem paszportu, a także poręczenie majątkowe.

"Nie przesądzamy o postawieniu kolejnych zarzutów, ale już na kolejnym etapie śledztwa, ponieważ musimy zebrać cały materiał dowodowy i dopiero po dokonaniu oceny będziemy wiedzieć, czy istnieją podstawy do rozszerzenia zarzutów lub ewentualnie postawienia ich innym osobom" – dodała prok. Bogdanowicz.

Śledztwo zostało wszczęte o nieumyślne spowodowanie śmierci trzech osób, spowodowanie uszkodzenia ciała kolejnego poszkodowanego i właśnie ws. prawa budowlanego.

"Mamy również na uwadze artykuł 160, czyli sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrażającego życiu lub zdrowiu innych osób, które były w bezpośrednim zagrożeniu. Na tym etapie możemy powiedzieć o co najmniej dwóch osobach, które były potencjalnie zagrożone i mogły być ofiarami tego wypadku" – wyjaśniła prok. Bogdanowicz.

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków, którzy byli bezpośrednio na miejscu zdarzenia w chwili wypadku, w tym ojca i męża ofiar. W środę w zakładzie Medycyny Sądowej przeprowadzone będą sekcje trzech ofiar tragicznego wypadku.

Bogdanowicz podkreśliła, że śledztwo jest w początkowym etapie. Zapowiedziała, że teraz będą wykonywane kolejne czynności, zostaną powołani biegli zakresu budownictwa, którzy ocenią, czy obiekt był zbudowany zgodnie ze sztuka budowalną, a także przede wszystkim, czy stanowił realne i bezpośrednie zagrożenie dla ludzi.

Do tragicznego wypadku doszło na parkingu przy górnej stacji wyciągu narciarskiego Rusiń-Ski w Bukowinie Tatrzańskiej w poniedziałek przed godz. 11. Zerwany dach spadł wprost na cztery osoby. Mimo reanimacji nie udało się uratować 52-latki i jej 15-letniej córki. 21-latka – druga córka zmarłej kobiety – w bardzo ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarła wieczorem tego samego dnia. Kolejny poszkodowany to 16-latek, który z urazami głowy i stłuczeniem barku trafił do szpitala w Zakopanem. Chłopak jest spokrewniony z ofiarami wypadku.