Trzeba za wszelką cenę uniknąć dalszej eskalacji - oświadczył przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel w pierwszej unijnej reakcji na zabicie w Iraku przez USA irańskiego generała Kasema Sulejmaniego. Ostrzegł przed ryzykiem wybuchu przemocy w całym regionie.

"Krąg przemocy, prowokacji i odwetu, którego byliśmy świadkami w Iraku w ciągu ostatnich kilku tygodni, musi się zatrzymać. Trzeba za wszelką cenę uniknąć dalszej eskalacji" - podkreślił w oświadczeniu Michel.

Jak zaznaczył, sytuacja w Iraku cały czas jest bardzo delikatna, a proces powrotu do normalnego codziennego życia dla obywateli Iraku spowalnia "zbyt wiele broni i milicji".

"Jest ryzyko generalnego wybuchu przemocy w całym regionie i powstania mrocznych sił terrorystycznych, które kwitną w czasach napięć religijnych i nacjonalistycznych" - wskazał przewodniczący Rady Europejskiej.

Irański generał Kasem Sulejmani, dowódca elitarnej jednostki Al-Kuds, oraz jeden z dowódców proirańskiej milicji w Iraku Abu Mahdi al-Muhandis zginęli w nocy z czwartku na piątek na międzynarodowym lotnisku w Bagdadzie. Władze USA potwierdziły dokonanie tego ataku.

W reakcji lider drugiej co do wielkości frakcji w parlamencie Iraku al-Fatah i zarazem dowódca największej milicji szyickiej Hadi al-Amiri wezwał w piątek wszystkie irackie ugrupowania do zjednoczenia się i wyrzucenia z kraju sił USA.

Najważniejszy przywódca duchowy Iraku, wielki ajatollah Ali al-Sistani, potępił zabicie Sulejmaniego i Muhandisa, ale wezwał Irakijczyków do zachowania spokoju. Premier Iraku Adil Abd al-Mahdi nazwał wcześniej zabicie Sulejmaniego i Muhandisa "kolosalnym pogwałceniem suwerenności Iraku", które "uruchomi niszczycielską wojnę w Iraku, regionie i na świecie".