Z sympatią odnoszę się do każdego kandydata, który jest spoza establishmentu, a który jednocześnie niesie ze sobą program zmian ustrojowych, a nie wiem czy takie rzeczy ma w programie Szymon Hołownia. Jedyne przesłanie, które do mnie trafia to "jestem spoza partii, czyli jestem fajny" - mówi Paweł Kukiz.

Dziennikarz Szymon Hołownia ogłosił w niedzielę w Gdańsku, że zamierza kandydować w wyborach prezydenckich. Zapowiedział, że chciałby być prezydentem wszystkich Polaków, a nie wyborców jednej partii. Zadeklarował też, że chce przyjaznego rozdziału Kościoła od państwa.

W rozmowie z PAP do kandydatury Hołowni odniósł się Paweł Kukiz. "Z sympatią odnoszę się do każdego kandydata, który jest z poza establishmentu, a który jednocześnie niesie ze sobą program zmian ustrojowych, widzi problem w relacji państwo-obywatel, który nie chce naprawiać systemu, ale go zmienić, a nie mam pojęcia czy takie rzeczy ma w programie Szymon Hołownia" - powiedział.

Przyznał też, że niedzielne wystąpienie Hołowni trudno nazwać programem, to raczej komunikatem. "Jedyne przesłanie, które do mnie trafia od niego to: +ja jestem spoza partii, czyli jestem fajny+" - stwierdził. "Prędzej czy później człowiek, który wchodzi w politykę, musi się z tym systemem zmierzyć" - dodał.

"Nie słyszę u niego szczegółowej drogi do pojednania obywatelskiego, o którym mówił. Dla mnie to są kluczowe sprawy, aby doszło do pojednania między Polakami, ale do tego trzeba zmienić ordynację wyborczą, trzeba wprowadzić referenda obligatoryjne, trzeba odpartyjnić system, bo samo +nie bycie+ członkiem partii nie oznacza odpartyjnienia. System mogą odpartyjnić tylko zmiany ustrojowe, o których mówię od lat" - podkreślił Kukiz.

"Zawsze będę popierał tych kandydatów, którzy niosą ze sobą postulaty zmian ustrojowych. Jak na razie jedyną taką osobą, która zamierza kandydować, ale na ostateczne potwierdzenie jeszcze czekamy, jest prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz" - powiedział. Dodał, że będzie "przeszczęśliwy", jak takie postulaty będzie miał także Hołownia.

Kukiz kandydując w 2015 r. w wyborach prezydenckich uzyskał trzy miliony głosów, co przełożyło się na trzeci wynik - 20,8 proc.