Rozmowy mają zbliżyć Rosję i Ukrainę do zawieszenia broni. Bardziej realne jest ogólnikowe porozumienie cementujące status quo.
To pierwsze od trzech lat spotkanie czwórki normandzkiej: prezydentów Francji, Rosji i Ukrainy oraz kanclerz Niemiec. I pierwsze spotkanie Władimira Putina z Wołodymyrem Zełenskim, odkąd ten wygrał wybory nad Dnieprem. Stawką jest pokój we wschodnich regionach Ukrainy, które obecnie kontrolowane są przez separatystów podporządkowanych Kremlowi.
Spotkanie zwaśnionych stron umożliwiły dyplomatyczne starania Berlina i Paryża. Obie stolice, oprócz stabilizacji w Europie Wschodniej, mają różne oczekiwania związane z postępami w rozmowach. Niemieckie firmy liczą straty związane z nałożonymi przez UE w 2014 r. sankcjami na Rosję. Jakiekolwiek zbliżenie się stanowisk Putina i Zełenskiego może być argumentem do zniesienia sankcji i odbudowy relacji z Rosją.
Emmanuel Macron ma nadzieję, że szczyt pozwoli na polityczne zbliżenie z Moskwą. Gospodarz Pałacu Elizejskiego od miesięcy głosi, że Rosja powinna być częścią nowej architektury bezpieczeństwa Europy. To jemu przypisuje się doprowadzenie zwaśnionych stron do stołu. – Obóz Zełenskiego ma dobre relacje z Macronem, ale oni też nie mają złudzeń, że ich interesy zależą w dużym stopniu od strony niemieckiej – mówi Milan Nič z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP).
Macron i kanclerz Merkel mogą dziś ostrzej patrzeć na rosyjskiego partnera. W zeszłym tygodniu „Le Monde” podał informacje o bazie we francuskich Alpach, z której korzystali rosyjscy funkcjonariusze prowadzący akcje destabilizujące na terenie UE. A relacje niemiecko-rosyjskie obciąża śledztwo w sprawie zamordowania w sierpniu obywatela Gruzji czeczeńskiego pochodzenia Zelimchana Changoszwilego. Prokuratura w Karlsruhe podejrzewa, że sprawcy działali na zlecenie Kremla.
Z powodu braku chęci strony rosyjskiej do współpracy przy śledztwie Berlin wydalił dwóch funkcjonariuszy wywiadu wojskowego, którzy działali w RFN pod przykrywką pracy w ambasadzie. – Dzisiejsze rozmowy nie są w Berlinie głównym tematem. Politycy są skupieni na wewnętrznym kryzysie koalicyjnym, a odpowiedzialni za sprawy zagraniczne martwią się raczej o działania Macrona na arenie europejskiej, a nie o szczyt w Paryżu – uważa Nič.
Postępy będą zależeć głównie od skłonności do kompromisu Ukrainy i Rosji. Pomysłem niemieckiego prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera na stabilizację w obwodach donieckim i ługańskim jest przeprowadzenie tam wyborów pod obserwacją misji międzynarodowej. – Strona ukraińska zgodziła się na to. Problem dotyczy chronologii wydarzeń prowadzących do plebiscytu – tłumaczy Krzysztof Nieczypor z Ośrodka Studiów Wchodnich.
Kolejność proponowaną przez Kijów nakreślił Zełenski w wywiadzie dla kilku europejskich gazet: najpierw wymiana więźniów, zawieszenie broni, potem całkowite rozbrojenie separatystów. – Rosja chce odwrotnej chronologii. Najpierw autonomia dla Donbasu, potem rozbrojenie, a de facto przeformowanie jednostek separatystycznych w regularne formacje policyjne – mówi Nieczypor.
Z jego informacji wynika, że strony porozumiały się co do treści końcowego komunikatu. Ma zawierać ogólnikowe sformułowania o chęci dążenia do zawarcia pokoju, ale bez konkretnych rozwiązań. – Już we wrześniu szef ukraińskiego MSZ Wadym Prystajko przedstawił plan B na wypadek fiaska. W razie braku porozumienia Kijów może zgodzić się na zamrożenie konfliktu – dodaje Nieczypor.
Możliwe, że w Paryżu zostanie poruszona kwestia tranzytu gazu. Ukraińcy nie kupują już surowca od Gazpromu, tylko od zachodnich partnerów w ramach tzw. rewersu. Dla Kijowa tranzyt rosyjskiego gazu na Zachód – na który umowa wygasa z końcem roku – jest ważnym źródłem dewiz. Gazprom odmawia oddania ukraińskiemu Naftohazowi 3,6 mld dol. długu, którego zwrot nakazał mu trybunał arbitrażowy w Sztokholmie.
Kijów domagał się wieloletniego kontraktu tranzytowego, który gwarantowałby przesył przez Ukrainę także po oddaniu bałtyckiego rurociągu Nord Stream 2. W kręgach dyplomatycznych mówi się, że kompromis mógłby polegać na podpisaniu dłuższego, niż chcieliby Rosjanie, kontraktu na tranzyt pod warunkiem, że Ukraina wróci do zakupu od Gazpromu błękitnego paliwa na własny użytek. Wtedy dług mógłby być częściowo spłacony w naturze. Z punktu widzenia Kijowa byłby to krok wstecz na drodze do energetycznego uniezależnienia się od większego sąsiada.
Macron ma nadzieję, że szczyt pozwoli na zbliżenie z Rosją