Brytyjska Izba Gmin nie będzie w poniedziałek głosować nad poparciem dla uzgodnionego przez rząd Borisa Johnsona porozumienia z Unią Europejską. Spiker niższej izby parlamentu John Bercow nie zgodził się na poddanie rządowego wniosku pod głosowanie.

"Dzisiejszy wniosek jest w istocie taki sam jak wniosek z soboty i Izba podjęła decyzję w tej sprawie - dzisiejsze okoliczności są w istocie takie same jak okoliczności z soboty" - mówił Bercow.

Spiker przywołał podręcznik praktyki parlamentarnej Erskine'a Maya z 1604 r., który mówi, że w trakcie jednej sesji parlamentarnej - zwyczajowo trwającej rok - nie można ponownie poddać pod głosowanie projektu już raz odrzuconego przez posłów. Według Bercowa przeprowadzenie ponownego głosowania byłoby "powtarzaniem się i zakłócaniem porządku".

Rząd planował poddać pod głosowanie porozumienie UE w sobotę, ale zrezygnował z tego, gdy posłowie przyjęli poprawkę, zgodnie z którą ich głosowanie nad umowa z Unią zostanie wstrzymane do czasu przyjęcia i wejścia w życie niezbędnych ustaw związanych z brexitem. W efekcie Johnson, zobligowany ustawą parlamentu, musiał w sobotę wysłać do Brukseli wniosek o przesunięcie daty wyjścia z UE do 31 stycznia 2020 roku, choć się pod nim nie podpisał i dołączył do niego list, w którym wyjaśnia, że to decyzja posłów, a nie jego, a on sam uważa ją za błędną.

Brytyjski premier zapowiedział jednak, że w poniedziałek złoży ponowie wniosek o głosowanie, by posłowie w jasny sposób określili, czy popierają porozumienie, czy też nie.

Jak wyjaśniał Bercow, przyjęta w sobotę poprawka Olivera Letwina "wyraźnie mówi, że ustawy powinny zostać zatwierdzone najpierw", w związku z tym debatowanie po zaledwie dwóch dniach nad tą samą sprawą, gdy ustawy nie zostały zatwierdzone, "wyglądałoby na bardzo niezwykłe".

Zapewnił, że nic nie stoi na przeszkodzie, by porozumienie zostało zaaprobowane przed końcem października, czyli przed planowanym przez rząd terminem brexitu. "Nic, co powiedziałem, w żaden sposób nie wpływa na możliwość uzyskania przez rząd poparcia dla porozumienia i przyjęcia odpowiedniego ustawodawstwa do końca miesiąca. Jeśli rząd ma wystarczającą liczę mandatów, może to zrobić" - mówił.

Nie przekonało to posłów rządzącej Partii Konserwatywnej, którzy argumentowali, że wniosek nie był poddany pod głosowanie w sobotę. Podczas debaty jeden z twardych zwolenników brexitu otwarcie zarzucił Bercowowi stronniczość i dopuszczanie do głosowania tylko tych wniosków, które są zgodne z jego przekonaniami.

Rzecznik Johnsona oświadczył natomiast, że szef rządu jest rozczarowany decyzją Bercowa, który "odebrał szansę na wypełnienie woli Brytyjczyków". Zapowiedziano też opublikowanie przez rząd jeszcze w poniedziałek projektu ustawy o porozumieniu w sprawie wyjścia - nazwanej w skrócie WAB - która postanowienia zawarte w umowie z UE inkorporuje do brytyjskiego prawa.