Wymiar sprawiedliwości, sądownictwo, nie mogą wyglądać, jak obecnie, ale jeżeli ktoś uważa, że obecne reformy są niewłaściwe, to jeszcze większym błędem byłby powrót do poprzedniego stanu - ocenił w poniedziałek w Katowicach Jarosław Gowin.

Wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego został poproszony o opinię w związku z rozpoczętym tego dnia w Wodzisławiu Śląskim procesem ws. tzw. obchodów "urodzin Hitlera". Przed tamtejszym sądem stanęło sześcioro uczestników wydarzenia z maja 2017 r., którego fragmenty znalazły się w reportażu "Superwizjera" TVN wyemitowanym w styczniu ub. roku.

Gowin na briefingu w Katowicach odniósł się do pytania, czy politycy nie są odpowiedzialni za późny termin rozpoczęcia procesu – półtora roku po ujawnieniu sprawy, ale też za "rozhulanie się skrajnych grup".

"Nie widzę rozhulania się skrajnych grup, głoszących ideologię nazistowską. Jest to ideologia w oczywisty sposób naganna, powinna być piętnowana nie tylko moralnie, ale także prawnie" - zaakcentował wicepremier, w przeszłości m.in. minister sprawiedliwości.

"Jeżeli chodzi o fakt, że proces rozpoczyna się dopiero dzisiaj, jest to odpowiedzialność polityków tylko w tym sensie, że przez ostatnie 30 lat nie udało się nikomu, również mnie, tak zreformować wymiaru sprawiedliwości, żeby postępowania następowały bezzwłocznie" - ocenił.

Jak powiedział, co rusz opinia publiczna informowana jest o rozpoczęciu procesów w różnych sprawach, często wiele lat po popełnieniu przestępstwa; często też wiele lat po tym, jak domniemani sprawcy trafiają do aresztu i przebywają tam aż do rozpoczęcia procesu.

"Można się zgadzać lub nie zgadzać ze sposobem reformowania wymiaru sprawiedliwości, w jaki my to robimy. Być może opozycja mogłaby to w przyszłości robić lepiej. Jest rzeczą oczywistą, że wymiar sprawiedliwości, sądownictwo, nie mogą wyglądać, jak wyglądają obecnie. Jeżeli ktoś uważa, że nasze reformy są niewłaściwe, to jeszcze większym błędem byłby powrót do poprzedniego stanu" - zastrzegł Gowin.

Podkreślił też, że marzy o sytuacji, w której reforma w obszarze wymiaru sprawiedliwości następowałaby w podobnej formule, jak reforma nauki i szkolnictwa wyższego – w ponadpartyjnym, ponadpolitycznym dialogu.

Wobec uwagi, że to prokuratury przedłużają postępowania w tego typu sprawach, także np. w sprawie szubienic na katowickim Placu Sejmu Śląskiego, wicepremier zaznaczył, że nie potrafi odnieść się do tego przypadku. "Mogę tylko powiedzieć, że każda forma propagowania ustroju totalitarnego, czy to jest nazizm, faszyzm czy komunizm, jest i będzie w Polsce ścigana" - zapewnił.

Sześcioro organizatorów i uczestników sfilmowanych przez TVN obchodów urodzin Hitlera, zorganizowanych w maju 2017 r. w lesie w Wodzisławiu Śląskim, stanęło w poniedziałek przed wodzisławskim sądem rejonowym. Odpowiadają m.in. za publiczne propagowanie nazistowskiego ustroju państwa. Śledztwo w tej głośnej sprawie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która akt oskarżenia skierowała do sądu w styczniu br.

Na pierwszą rozprawę w procesie w poniedziałek stawiło się pięcioro z sześciorga oskarżonych – stawiennictwo wszystkich nie jest jednak wymagane, by rozpocząć proces. Odczytany został akt oskarżenia. Główny organizator "obchodów" Mateusz S. rozpoczął składanie wyjaśnień. Nie przyznał się do winy i zapowiedział, że przedstawi okoliczności zorganizowania - jak mówił - "prywatnej imprezy w lesie", a także "polityczny charakter tej sprawy" oraz argumenty przemawiające za niewinnością oskarżonych.

Śledztwo w sprawie wszczęto w styczniu 2018 r., w dniu emisji reportażu w telewizji TVN pt. "Polscy neonaziści". Dziennikarze pokazali m.in. obchody 128. rocznicy urodzin Hitlera, które miały miejsce ponad pół roku wcześniej w lesie pod Wodzisławiem Śląskim. Na polecenie prokuratury ABW zatrzymało wówczas uczestników tego spotkania; przeszukano też ich mieszkania. Znaleziono flagi, odznaki, naszywki i publikacje o symbolice nazistowskiej.

Materiał "Superwizjera" TVN pokazywał m.in. rozwieszone na drzewach czerwone flagi ze swastykami i "ołtarzyk" ku czci Adolfa Hitlera z jego czarno-białą podobizną oraz wielką drewnianą swastyką nasączoną podpałką do grilla, która po zmroku została podpalona. Widać było uczestników spotkania przebranych w mundury Wehrmachtu, wznoszenie toastów "za Adolfa Hitlera i naszą ojczyznę, ukochaną Polskę" i częstowanie tortem w kolorach flagi Trzeciej Rzeszy.

Akt oskarżenia w tej sprawie to rezultat przesłuchania prawie 60 świadków i zebrania kilkunastu opinii biegłych. Główny organizator "uroczystości" Mateusz S. został dodatkowo oskarżony o przygotowanie i rozpowszechnianie (poprzez wysłanie do 86 osób) plakatu z zaproszeniem na spotkanie, wznoszenie nazistowskich gestów i posiadanie broni palnej bez zezwolenia. Zarzuty dotyczą także wznoszenia przez innych oskarżonych nazistowskich pozdrowień w trakcie Festiwalu Orle Gniazdo, zorganizowanego przez środowiska związane z ruchem narodowym.

Jeszcze przed skierowaniem do sądu aktu oskarżenia przeciwko sześciu osobom, gliwicka prokuratura oskarżyła innego z uczestników "urodzin" - Adama B. - który dobrowolnie poddał się karze.(PAP)

autorzy: Mateusz Babak, Marek Błoński