Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął we wtorek wysłuchiwanie mów końcowych w procesie Tomasza Arabskiego i czterech innych urzędników ws. organizacji lotu do Smoleńska z 10 kwietnia 2010 r. Jako pierwszy mowę rozpoczął prok. Przemysław Ścibisz.

Jak powiedział w pierwszym zdaniach swej mowy prok. Ścibisz samolot Tu-154M w ogóle nie powinien lądować w Smoleńsku - tamtejsze lotnisko nie było przygotowane do przyjęcia samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i formalnie było nieczynne. Jak podkreślił odpowiedzialność za taki stan rzeczy - za to, iż samolot miał tam lądować - spoczywa m.in. na oskarżonych w tej sprawie.

Jak informowała PAP pełnomocniczka części oskarżycieli mec. Anna Mazur-Kołodziejczyk we wtorek przed sądem wygłoszone mają zostać mowy oskarżycielskie. "Najpierw głos zabiorą prokuratorzy, a następnie pełnomocnicy oskarżycieli" - powiedziała. Przed tygodniem w sprawie tej zamknięto przewód sądowy i wyznaczono terminy przewidziane na wygłoszenie mów końcowych - poza 14 maja, zarezerwowano także 28 maja i 7 czerwca.

Proces rozpoczął się w marcu 2016 r. Oskarżeni to poza byłym szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z lat 2007-2013 T. Arabskim, dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Miłosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Grozi im do 3 lat więzienia.

Przed SO przesłuchani w tej sprawie byli liczni świadkowie m.in.: b. premier Donald Tusk, b. szef MSZ Radosław Sikorski, wielu ówczesnych urzędników Kancelarii Prezydenta, KPRM oraz ambasady w Moskwie, a także przedstawiciele ówczesnego kierownictwa BOR i oficerowie 36. specpułku.

Podstawą złożonego w 2014 r. prywatnego aktu oskarżenia jest art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo ws. organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia 2010 r. Oskarżycielami są bliscy kilkunastu ofiar katastrofy - m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.

Na początku procesu do sprawy - jako "rzecznik praworządności" - przyłączyła się prokuratura. We wrześniu ub.r. w związku ze zmianą stanu prawnego dot. instytucji "rzecznika praworządności" przedstawiciel prokuratury złożył oświadczenie, że udział prokuratorów w tej sprawie oparty jest o przepis Kodeksu postępowania karnego stanowiący, iż "do sprawy wszczętej na podstawie aktu oskarżenia wniesionego przez oskarżyciela posiłkowego może w każdym czasie wstąpić prokurator, stając się oskarżycielem publicznym". (PAP)

autor: Marcin Jabłoński, Sonia Otfinowska