Mówi się, że o skuteczności służb specjalnych świadczy cisza medialna. W Rosji jest inaczej. Temat służb jest eksploatowany ponad miarę. To efekt prowadzonej przez nie walki informacyjnej. Sztucznie wykreowany obraz służb kłóci się z ich niepubliczną praktyką, ujawnianą w rezultacie dekonspiracji działań, śledztw dziennikarskich czy dyskredytujących je przecieków. Modelowym przykładem był rezonans sprawy Skripalów.
Wysoka ranga służb miała różne uzasadnienia. W latach 90. były przedstawiane jako elita obyta w świecie, znająca języki i tajniki gospodarki rynkowej. Potem poszerzono tę listę o bycie matecznikiem wartości tradycyjnych i patriotycznych, przypisując im role modernizatorów i strażników wartości zarazem. Od początku rządów Władimira Putina ideę silnych służb symbolizowała metafora haka, na którym zawisła staczająca się w przepaść Rosja.
Sytuacja nie uległa zmianie po aneksji Krymu, kiedy wizja świata jako areny rywalizacji ze spiskującymi przeciw Rosji służbami Zachodu stała się uzasadnieniem konfrontacyjnej strategii Kremla. W ramach tej wizji służby są na froncie wojny informacyjnej. Współkreowane przez nie wiadomości (zdominowane przez propagandę, dezinformację, parainformowanie) służą zagłuszaniu doniesień przeciwnika. W nielicznych już mediach opozycyjnych służby są przedstawiane jako część „korporacji zabójców”. Podkreśla się, że pozycja FSB, GU (dawny GRU) i innych służb nie przekłada się na bezpieczeństwo państwa. Niezależne media tropią przestępstwa z udziałem służb. Stałym wątkiem jest bezprawne uwłaszczanie się funkcjonariuszy. Paliwem dla oskarżeń stały się też prowadzone przez Rosję wojny na Ukrainie i w Syrii, czego egzemplifikacją jest kwestia najemników z tzw. grupy Wagnera, a w minionym roku próba otrucia pułkownika wywiadu wojskowego Siergieja Skripala.
Podjęta przez opozycję walka jest nierówna. Jej media mają mniejsze możliwości upowszechniania opinii niż kremlowscy kreatorzy. Służby mają możliwość wpływania na treści kultury masowej w filmach i serialach. Artykuły podpisywane przez szefów służb i wywiady z nimi odbijają się szerokim echem, kontrolowane przez służby serwisy informacyjne sprzyjają kreowaniu treści. FSB i GU dysponują instrumentami prawnymi i organizacyjnymi, pozwalającymi zacieśniać kontrolę i karać krytykę. W efekcie głównym źródłem informacji o rosyjskich służbach jest Kreml.
Walka z opozycją ma jednak też inny cel. Stanowi dla służb rodzaj poligonu, na którym są testowane metody, siły i środki zewnętrznego oddziaływania Rosji. Dezintegracja opozycji i odwracanie wektorów kontrinformacji odbywa się według klucza swój-obcy. Krytycy Kremla są przedstawiani jako agenci zagraniczni inspirowani przez obce wywiady, zdrajcy pozbawieni uczuć patriotycznych i dążący do marginalizacji Rosji. Prowadzi to do utrwalenia świadomości oblężenia, zgodnie z którą problemy Rosji są wynikiem spisku Zachodu i działań piątej kolumny.
Jeśli taktyka Kremla ma być skuteczna, informacje pochodzące z niekontrolowanych źródeł, kreślące niekorzystny obraz rzeczywistości, nie mogą przesłonić rzeczywistości deklarowanej, która spycha realną na margines. Odpowiednia podaż pozytywnych materiałów na temat służb powoduje, że ujawniane afery z ich udziałem nie powodują kryzysów zaufania. To działa: w sondażach służby plasują się w pierwszej trójce zaufanych instytucji (56 proc.) po armii (85 proc.) i Cerkwi (66 proc.).
Taka sytuacja jest owocem długofalowej strategii zarządzania wizerunkiem. Władze nie mają sobie nic do zarzucenia: uczestniczą w kreowaniu oczekiwań społeczeństwa wobec służb. Aktywnym wykonawcą tej strategii jest Putin, czemu dał wyraz w 2018 r. w związku z obchodzoną rocznicą 100-lecia wywiadu wojskowego. Od początku roku chwalił GU za działania w Syrii. Po zdemaskowaniu uczestników operacji w Salisbury włączył się w kampanię ich wybielania. – Wiemy, co to za ludzie. Nie mają nic wspólnego ze służbami specjalnymi. W ich działaniach nie ma niczego szczególnego ani kryminalnego – podkreślał. 2 listopada zapewniał, że jest „przekonany o profesjonalizmie, odwadze i determinacji” oficerów wywiadu wojskowego, a jako główno dowodzący siłami zbrojnymi zna „unikatowy potencjał służby i wysoko ceni informacje wywiadowcze i analizy przygotowane w Sztabie Generalnym”.
Szef MSZ Siergiej Ławrow natychmiast po zuchwałej próbie otrucia Skripala zaproponował Londynowi współpracę w „uczciwym dochodzeniu pod warunkiem równoprawnego i konstruktywnego dialogu”. Później konsekwentnie odwracał wektory krytyki międzynarodowej: w jego opinii to „Wielka Brytania skompromitowała się «sprawą Skripalów», szydzi z prawa międzynarodowego i podstawowych zasad przyzwoitości”.
Przerzucając odpowiedzialność na Londyn, MSZ demonstrowało możliwości operacyjne w ofensywie medialnej. Jedni dziennikarze szukali słabych punktów zachodniej narracji, inni sarkastycznie dyskredytowali brytyjskie władze i służby. Wprowadzano zamęt informacyjny w kwestii trucizny bojowej nowiczok, kwestionowano jej pochodzenie, wyrażano zaniepokojenie losami Skripalów, przymusowo jakoby przetrzymywanych przez brytyjskie służby.
Nie pominięto mediów społecznościowych: po przemówieniu premier Theresy May, w którym w duchu zachodniej retoryki ostrożności stwierdziła ona „bardzo prawdopodobny udział Rosji”, MSZ i prokremlowskie media ze złośliwą satysfakcją dziękowały władzom brytyjskim za #HighlyLikelyRussia, zaś trolle i boty upowszechniały toksyczne wątki oznaczone tym hashtagiem. Sprawa Skripalów jest modelowym przykładem oddziaływania informacyjnego Rosji zgodnie z zasadą „stwórz problem, odpowiednio go naświetl i zaproponuj rozwiązanie”.
Sprawa Skripalów sprawiła, że o rosyjskich służbach znów zrobiło się głośniej: retoryka skrytobójstwa zdominowała debatę na ich temat. Utrwaliła negatywny wizerunek służb jako stosujących techniki niedozwolone przez prawo oraz działania dezinformacyjne i inspiracyjne służące pogłębianiu napięć i budowaniu podziałów, wzmacnianiu destrukcyjnych postaw społecznych w poszczególnych krajach i ich destabilizacji. Sprawa uruchomiła kontrofensywę medialną i sieciową, która trwa do dziś.
Przyniosła wreszcie nową jakość w praktyce politycznej: zapoczątkowała spójną reakcję państw i organizacji międzynarodowych Zachodu, do której włączono narzędzia dyplomatyczne, w tym zsynchronizowane wydalanie „dyplomatów” podejrzanych o podwójną aktywność zawodową. W Rosji straty wizerunkowe służb były minimalne: zasłona ukrywająca realia, przedstawiana jako obrona przed zachodnimi prowokacjami, okazała się szczelna.
Rosyjskie służby muszą się liczyć z coraz większą liczbą zachodnich mechanizmów obronnych, które osłabiają skuteczność ich operacji. Wizerunek rosyjskiej elity rządzącej i biznesowej na świecie się pogarsza. Nie oznacza to jednak zaprzestania działań służb w przestrzeni informacyjnej, w tym w cyberprzestrzeni, oferującej Kremlowi narzędzia wpływu na sytuację globalną. Przeciwnie, po doświadczeniach z 2018 r. Rosja będzie dążyć do pełnego rozszerzenia wachlarza przeznaczonych do tego sił i środków. Ma w tym zakresie tradycje, dorobek, wyszkolone kadry, a także fronty zmobilizowane do walki informacyjnej.
Paradoksom wizerunkowym rosyjskich służb został poświęcony niedawny „Punkt Widzenia OSW” zatytułowany „Rosyjskie służby specjalne: między jawną dezinformacją a niejawną praktyką. Trendy na rok 2019”.