Według informacji DGP polskie MSZ ma negatywną opinię w sprawie wydania Rosjanom Jarosława Aleksiejewa.
Rosyjscy śledczy podkreślają np., że przebywając na wolności, może on nadal angażować się w działalność przestępczą, kontaktować się z byłymi wspólnikami oraz – co najciekawsze – wykorzystać swoje osobiste powiązania w organach ścigania i służbach rosyjskich, aby utrudniać śledztwo. / DGP
Ustaliliśmy również, że zatrzymany w Polsce były wiceprezes Probusinessbanku może opuścić areszt tymczasowy, w którym przebywał od końca stycznia. W ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej zdecydował, że może z niego wyjść po wpłaceniu kaucji wartej 100 tys. euro. Rosjanin, który dysponuje również cypryjskim paszportem, ma jednak zakaz opuszczania Polski i raz w tygodniu musi się meldować na komendzie policji. W połowie maja zaplanowane jest posiedzenie sądu w sprawie wniosku ekstradycyjnego.
Sprawę Aleksiejewa, byłego wiceprezesa Probusinessbanku, opisujemy na łamach DGP od trzeciego kwietnia. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zarzuca mu, że w 2014 r. przyłączył się do organizacji przestępczej stworzonej przez szefów banku – Aleksandra Żelezniaka i Siergieja Leontiewa (obaj przebywają w USA). Miała ona zawłaszczyć łącznie 2,4 mld rubli (ok. 140 mln zł). Jego obrońcy przekonują z kolei, że to zemsta za współpracę z opozycyjnym blogerem Aleksiejem Nawalnym i próba uciszenia człowieka z grupy, która poznała schematy wyprowadzania do rajów podatkowych pieniędzy przez klan rodzinny prokuratora generalnego Rosji Jurija Czajki.
W interpretacji sporu pomiędzy bankierami a rosyjską prokuraturą ważne jest również to, kto w USA broni interesów osób związanych z Probusinessbankiem. Jak podają rosyjskie media, przed sądem w Nowym Jorku w sprawie Leontiewa występował prawnik z renomowanej moskiewskiej kancelarii Monastyrski, Ziuba, Stiepanow i Partnerzy i zarazem jej założyciel w 1991 r. – Jurij Monastyrski. To absolwent Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO, kuźni kadr dyplomatycznych i szpiegowskich). Tej samej uczelni zresztą, którą w 1988 r. skończył Leontiew.
Jednym z partnerów i bliskich współpracowników Monastyrskiego jest Dmitrij Lowyriew (również absolwent MGIMO), którego ojcem jest generał-pułkownik FSB (odpowiednik polskiego trzygwiazdkowego generała broni) Jewgienij Lowyriew. To postać niebagatelna, bo piastująca stanowisko szefa zarządu organizacyjno-kadrowego Federalnej Służby Bezpieczeństwa – jednej z najważniejszych komórek w tej agencji. W 2004 r. generał nadzorował reorganizację FSB, którą zaproponował Władimir Putin (dyrektora FSB podniesiono wówczas do rangi ministra), a w 2014 r. jego nazwisko pojawiło się w kontekście wspierania separatyzmu na wschodzie Ukrainy (to jego zarząd miał m.in. technicznie nadzorować wypłatę wynagrodzenia dla separatystów biorących udział w walkach przeciw Ukrainie w ramach tzw. donieckiej i ługańskiej republik ludowych).
Według części obserwatorów taki układ personalny (obrona przez adwokata, który rodzinnie jest powiązany z wysokiej rangi oficerem FSB) może świadczyć o sporze biznesowym w związku z naruszeniem interesów w kryszowanych (ochranianych) firmach (a konkretnie wojny prokuratury generalnej i Komitetu Śledczego z FSB o pieniądze, które zniknęły po rejderstwie Probusinessbanku, do którego miało dojść w 2015 r.).
Rozprawa ekstradycyjna Jarosława Aleksiejewa została zaplanowana na 17 maja, chociaż nie wiadomo, czy wówczas sąd podejmie decyzję odnośnie do wydania go organom ścigania w Moskwie. W całej sprawie wciąż jest wiele znaków zapytania. Od dokumentów przekazanych polskiej stronie przez Rosjan po okoliczności zatrzymania go na terytorium naszego kraju.
Straż Graniczna namierzyła Aleksiejewa w pociągu, kilkanaście minut po tym, jak ten wjechał z Czech do Polski 25 stycznia. Podstawą zatrzymania była dyfuzja Interpolu. Rosyjscy śledczy nakaz zatrzymania wystawili w kwietniu 2017 r. Aleksiejewa nie było już wówczas od prawie dwóch lat w Rosji. Dyfuzja zaś jest datowana na 31 sierpnia 2017 r. To dokument niższej rangi niż nota Interpolu, która jest skierowana do wszystkich krajów i ma priorytet, jeśli chodzi o poszukiwania podejrzanego. Dyfuzja jest zazwyczaj adresowana do konkretnych państw. W przypadku Rosjanina została jednak zaadresowana szeroko, bo obejmowała m.in. Europę, Amerykę Północną i Południową, Oceanię, Azję, Bliski Wschód, Afrykę Północną i Południową oraz kilkanaście krajów wymienionych z nazwy.
Udało nam się również ustalić treść wyjaśnień, które Rosjanin składał w bielskim sądzie 4 kwietnia. Wynika z nich, że niemal przez dwa lata, pomimo międzynarodowego poszukiwania, poruszał się swobodnie po świecie. W tym czasie bywał również w Polsce.
– W zeszłym roku byłem dwa albo trzy razy w Polsce w związku z planami inwestycyjnymi (otwarcie muzeum – red.). Najczęściej podróżuję pociągiem, bo jest to bardzo wygodne. Jest wygodne połączenie z Wiednia do Gdyni. W zeszłym roku też przyjeżdżałem do Polski pociągiem. Nie byłem w czasie wcześniejszych pobytów kontrolowany przez funkcjonariuszy żadnych służb w Polsce – tłumaczył Aleksiejew. Dodał, że po wyjeździe z Rosji w sierpniu 2015 r. mieszkał w wielu miejscach m.in. w USA, Paragwaju, Hiszpanii, na Węgrzech i Cyprze. Był również w Australii.
Twierdzi, że nigdy nie miał w związku z podróżami żadnych problemów z przejściem kontroli granicznej. – Przez cały ten czas nie ukrywałem się, przemieszczałem się swobodnie i nie miałem świadomości, że przeciwko mnie toczy się jakakolwiek sprawa karna i jestem poszukiwany. Na przykład w latach 2016–2017 mieszkałem w Paragwaju i otrzymałem tam status rezydenta. Byłem tam zameldowany jako obywatel Rosji – mówił w sądzie. Z wyjaśnień, jakie złożył, wynika, że w Polsce chciał rozkręcić biznes. – W ciągu ostatnich 10 lat byłem organizatorem „muzeów ciekawych nauk”, takich jak na przykład Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Obecnie w naszej sieci działa pięć muzeów w Rosji, na Ukrainie, na Łotwie. Mamy zamiar otworzyć takie muzeum w Polsce. Do Polski przyjechałem, aby odbyć spotkania na temat otwarcia takiego muzeum w Katowicach i Gdańsku – tłumaczył.
Wskazał też, że nie rozumie istoty zarzutów, które przeciwko niemu sformułował Komitet Śledczy. Jego stanowisko wiceprezesa Probusinessbanku miało mieć jedynie symboliczny wymiar.
Przeanalizowaliśmy również dokumenty z zarzutami, które przekazała do Polski strona rosyjska z ich tłumaczeniem przygotowanym w Moskwie. Rosyjscy śledczy podkreślają np., że przebywając na wolności, może on nadal angażować się w działalność przestępczą, kontaktować się z byłymi wspólnikami oraz – co najciekawsze – wykorzystać swoje osobiste powiązania w organach ścigania i służbach rosyjskich, aby utrudniać śledztwo.