Zwycięstwo Zuzany Čaputovej – chociaż spektakularne – nie jest przełomowe. Do poważnych zmian na scenie politycznej jeszcze daleko.





Nasi południowi sąsiedzi mają dość swoich elit politycznych. Pokazało to wyraźnie sobotnie zwycięstwo w wyborach prezydenckich politycznej nowicjuszki. Zuzana Čaputová, prawniczka i aktywistka, jeszcze dwa miesiące temu na starcie kampanii mogła liczyć na nie więcej niż 10-proc. poparcie wyborców. Przedwczoraj w drugiej turze uzyskała 58,4 proc. głosów, pokonując wiceszefa Komisji Europejskiej i gwiazdę słowackiej dyplomacji Maroša Šefčoviča. Čaputovą zagraniczne media okrzyknęły słowacką Erin Brockovich, ponieważ wygrała prawną batalię z firmą, która chciała założyć w jej rodzinnym mieście Pezinok wysypisko śmieci. Jej dokonania polityczni rywale próbowali dyskredytować nazywając Čaputovą „babą od wysypiska”.
Ale od zwycięstwa Čaputovej do gruntownego przemeblowania słowackiej polityki droga jeszcze daleka. Čaputová przejmie obowiązki głowy państwa w połowie czerwca.
Łukasz Ogrodnik, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), spodziewa się utrudnionej współpracy pomiędzy prezydentem a koalicyjnym rządem, w którym pierwsze skrzypce gra Smer. Ugrupowanie to kieruje rządem w Bratysławie od 2006 r. (z dwuletnią przerwą), ale w ostatnim czasie traci na poparciu z powodu skandali korupcyjnych i powiązań ze światem przestępczym.
Čaputová jako wschodząca gwiazda słowackiej polityki poważnie zagraża Smerowi. Od niedawna jest wiceszefową Progresywnej Słowacji, liberalnego ugrupowania, które nie ma jeszcze reprezentacji w parlamencie. – Z pewnością po sobotnim zwycięstwie możemy się spodziewać, że jej partia znajdzie się w parlamencie po wyborach w przyszłym roku – mówi Ogrodnik. Ale kluczem do odebrania władzy Smerowi i politycznej zmiany może być ustępujący prezydent Andrej Kiska. W ocenie eksperta PISM to on miałby największe szanse na zwycięstwo, gdyby wystartował w wyborach prezydenckich. Obecna głowa państwa cieszy się bowiem na Słowacji dużym społecznym zaufaniem. Kiska nie powiedział jednak ostatniego słowa w polityce i teraz trwają spekulacje, co zrobi – czy zdecyduje się na współpracę z którymś z opozycyjnych ugrupowań, czy stworzy coś nowego, co może podkopać szanse ugrupowania Čaputovej.
– Słowacki prezydent jest reprezentantem państwa, ale nie ma szerokich kompetencji. To w rękach rządu leży kierowanie polityką zagraniczną i wewnętrzną. Głowa państwa ma znaczące kompetencje, jeśli chodzi o personalia w sądownictwie – tłumaczy Ogrodnik. Obsada stanowisk w wymiarze sprawiedliwości może więc stać się głównym polem walki pomiędzy prezydentem a rządem. Zwłaszcza że w przyszłym roku kończy się kadencja prokuratora generalnego, dla którego największym wyzwaniem jest wyjaśnienie wszystkich okoliczności morderstwa dziennikarza Jana Kuciaka i jego narzeczonej.
Čaputová będzie pierwszą kobietą, która obejmie stanowisko prezydenta na Słowacji. Do tej pory kobieta nigdy nie była wybrana na tę funkcję także w pozostałych krajach Wyszehradzkiej Czwórki: w Polsce, Czechach i na Węgrzech.