Wczorajsze głosowanie w PE nie przesądza zniesienia zmiany czasu. Kraje członkowskie nie są na to gotowe.
Komisja Europejska kilka miesięcy temu obiecała, że w ten weekend po raz ostatni przestawimy zegarki z czasu zimowego na letni. Europarlament szybko jednak skorygował te ambitne plany i zgodnie z wczoraj przegłosowaną propozycją zniesienie sezonowej zmiany czasu ma nastąpić w 2021 r. – To ma dać dodatkowe dwa lata państwom członkowskim na przygotowanie się do zmiany – mówi europosłanka Elżbieta Łukacijewska z PO. Jak dodaje Kosma Złotowski z PiS, poszczególne kraje w ramach przygotowań do pozostania przy jednym czasie przez cały rok – letnim lub zimowym – będą musiały zmienić umowy dotyczące m.in. sektora transportu. Jeśli nie zostanie to zrobione w terminie i sytuacja będzie tego wymagała, Bruksela będzie miała możliwość przedłużenia daty zniesienia zmiany czasu w Europie o rok.
Ale problem ze zniesieniem zmiany czasu nie dotyczy tylko rozkładu połączeń lotniczych czy kolejowych. Kłopotem jest wzajemna koordynacja pomiędzy stolicami. Wśród nich – jak słyszymy w Radzie UE – są fundamentalne różnice, które grożą powstaniem w Europie czasowego patchworku. Komisja Europejska dała krajom członkowskim wolną rękę co do tego, przy jakim czasie pozostaną – letnim czy zimowym. Zaleciła jedynie, by stolice wspólnie między sobą to uzgodniły. Koordynacja nie idzie jednak najlepiej. – Państwa członkowskie nie są w stanie nawet wstępnie porozumieć się co do tego, jak to ma wyglądać. Na pewno w tej kadencji Parlamentu Europejskiego do porozumienia nie dojdzie, może pod koniec roku, ale to nie jest priorytetem – słyszymy.
Łukacijewska dodaje, że moment nie jest najlepszy na takie ustalenia, ponieważ rusza kampania wyborcza przed majowymi wyborami do europarlamentu, z kolei po nich będzie trwało obsadzanie unijnych posad. – Wierzę jednak, że w przyszłym roku wszystkim państwom członkowskim uda się do tego przygotować – podkreśla europosłanka PO.
Od jesieni państwa przeprowadzają wewnętrzne konsultacje, by ustalić, czego chcą obywatele. Wiadomo, że polski rząd zdecydował się na czas letni. Oznacza to, że ostatni raz przestawimy zegarki o godzinę do przodu w ostatnią niedzielę marca 2021 r. i potem zachowamy czas letni na stałe. Kraje, które wybiorą zimowy, przesuną po raz ostatni wskazówki w ostatnią niedzielę października 2021 r.
Teraz jednak państwa muszą uzgodnić swoje decyzje z innymi krajami, co idzie bardzo powoli. Na odejście od zmiany czasu nie zgadzają się Portugalia i Hiszpania oraz szykująca się do wyjścia z UE Wielka Brytania, która deklaruje, że po rozwodzie z Brukselą zachowa dotychczasowy system. Pozostanie przy czasie letnim cały rok dla najbardziej wysuniętych na zachód państw w UE oznacza bardzo późne wstawanie słońca. Aby tego uniknąć, Madryt i Lizbona rozważają zmianę strefy czasowej.