Polacy i Żydzi są jak dwaj kuzyni, których czasami coś poróżni, a wiemy, że kłótnie w rodzinie są najbardziej intensywne - powiedział w rozmowie z środowym "Super Expressem" naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Podobieństwo sprawia, że tak trudno nam się ze sobą rozmawia - przekonywał.

Naczelny rabin Polski odnosząc się do słów p.o. szefa izraelskiego MSZ Israela Katza dot. antysemityzmu Polaków podkreślił, że dla niego "wypowiedź Katza nie jest problemem politycznym, ale przede wszystkim kwestią prawdy". "Jako duchowny mam obowiązek mówić głośno, kiedy coś prawdą nie jest. A nie jest nią to, co swoją wypowiedzią zasugerował Katz - że wszyscy Polacy są antysemitami" - zaznaczył.

W jego ocenie "takie stawianie sprawy jest nie tylko krzywdzące i bolesne, ale przede wszystkim nie jest prawdą".

Schudrich zwrócił uwagę na to, że "Żydzi są obecni w Polsce od ponad 1000 lat, żyjąc razem, Polacy i Żydzi stali się do siebie bardzo podobni". "Mamy te same dobre i te same złe cechy. I to uderzające podobieństwo czasami sprawia, że tak trudno nam się ze sobą rozmawia" - przekonywał.

Zdaniem naczelnego rabina Polski "dramatyczne kłótnie, które czasami między nami wybuchają, wynikają właśnie nie z tego, że jesteśmy tak od siebie różni, ale tak do siebie podobni". W jego ocenie "Polacy i Żydzi są jak dwaj kuzyni, których czasami coś poróżni, a wiemy, że kłótnie w rodzinie są najbardziej intensywne. Na kogoś obcego można machnąć ręką, ale jeśli krewny powie coś nie w porządku, wszczyna się wielka awantura".

W opinii Schudricha "ludzie powinni bardziej słuchać duchownych, a nie polityków". "Wtedy - jak mówił - łatwiej będzie osiągnąć to, co nam się wszystkim marzy - dobre relacje polsko-żydowskie". Podkreślił, że "zbyt wiele nas łączy, by nawet kolejne pożary w tych relacjach mogły nas na stałe poróżnić. Teraz trzeba ugasić ten obecny i iść razem dalej".

Dziennik "Jerusalem Post" poinformował w czwartek wieczorem, że podczas pobytu w Warszawie, gdzie odbywał się szczyt bliskowschodni, premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oraz kancelaria premiera Izraela. Według przedstawionych przez stronę izraelską wyjaśnień, w rzeczywistości szef izraelskiego rządu podczas rozmowy z dziennikarzami mówił o Polakach, nie o polskim narodzie ani państwie i odnosił się jedynie do tych Polaków, którzy współpracowali z nazistami.

Katz, odnosząc się w niedzielę do słów przypisanych przez media izraelskie premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście stwierdził: "Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela - PAP), któremu Polacy zamordowali ojca - +Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki+".

Po tej wypowiedzi premier Mateusz Morawiecki odwołał wyjazd polskiej delegacji na szczyt V4 do Izraela. Wyjaśnił, że podjął taką decyzję, ponieważ sformułowania, które padły z ust powołanego na ministra spraw zagranicznych Israela Katza, "są absolutnie niedopuszczalne".