Na wezwanie opozycyjnej Partii Demokratycznej demonstranci próbowali w sobotę wtargnąć do siedziby rządu w Tiranie, by domagać się dymisji premiera Albanii, socjalisty Ediego Ramy, którego rząd oskarżają o korupcję.
Albania protest Tirana / PAP/EPA / MALTON DIBRA

Tysiące uczestników protestu żądało przyspieszonych wyborów. Prawie stuosobowa grupa demonstrantów, która podeszła pod siedzibę rządu, obrzuciła strzeżony przez kordon policji budynek kamieniami i świecami dymnymi. Skandowali: "Rama, wynoś się!". Wybito wiele szyb.

Policja odpowiadała granatami z gazem łzawiącym. Czterech demonstrantów i dwóch policjantów przewieziono do szpitala z lekkimi obrażeniami.

Przywódca centroprawicowej Albańskiej Partii Demokratycznej (PDSh), głównej partii opozycyjnej, Lulzim Basha, oskarżył policję o to, że celowo pozwoliła demonstrantom podejść blisko siedziby rządu, aby ich "sprowokować do przemocy", by następnie premier Rama mógł "rzucać oskarżenia na opozycję".

"Jeżeli Rama nie poda się do dymisji, zanim zapadnie wieczór, lud go złapie i wrzuci do rzeki!" - zagroził należący do tej samej partii Sali Berisha, były prezydent (1992-97) i były premier (2005-13) Albanii.

Prezydent Ilir Meta zaapelował do społeczeństwa o zachowanie umiaru w działaniach oraz unikanie starć i przemocy. Podkreślił, że "obywatele mają prawo do swobodnego wyrażania protestu, ale powinni okazywać poszanowanie instytucjom państwa".

Unia Europejska i Stany Zjednoczone wezwały w sobotę Albańczyków do zachowania spokoju, a ich przywódców politycznych do potępienia przemocy.

Przedstawicielstwo UE w Tiranie wystąpiło z "apelem do stron konfliktu, aby uczyniły wszystko dla uniknięcia przemocy".

"Ambasada Stanów Zjednoczonych uznaje prawo obywateli do pokojowych protestów, ale z mocą potępia destrukcyjną przemoc i zniszczenia, do jakich doszło dziś w Tiranie" - takie oświadczenie ukazało się w sobotę na Facebooku ambasady, która zaapelowała do wszystkich stron konfliktu o powstrzymania się od przemocy i zachowanie spokoju.

OBWE ogłosiła oświadczenie, w którym stwierdza, że jedynymi odpowiedzialnymi za sobotnie incydenty "są ich sprawcy i prowokatorzy".

Nad utrzymaniem spokoju w stolicy Albanii czuwa obecnie ok. 1 300 policjantów ściągniętych z całego kraju.

Według organizatorów demonstracji antyrządowych do Tirany zjechało już z całego kraju specjalnie wynajętymi autobusami ok. 50 000 osób, które pragną wziąć udział w protestach.

Według oceny agencji prasowych są to najbardziej masowe wystąpienia od czasu upadku komunizmu w Albanii.