Polska Fair Play - to nazwa nowego projektu politycznego, którego powstanie ogłosił we wtorek ekspert podatkowy i komentator polityczny Robert Gwiazdowski. Projekt ten współtworzy m.in. z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Ruch ma wystartować pod tą nazwą do Parlamentu Europejskiego.



Gwiazdowski na konferencji prasowej w Warszawie podkreślił, że podczas swojego objazdu po Polsce osoby, które poznał stwierdziły, że "państwo gra z nimi nie fair". "Zarabiamy statystycznie średnio 5 tys. zł, a mamy z tego tylko 3 tys., a państwo zabiera z tego aż 2 tys. - to nie jest fair" - mówił Gwiazdowski. "Młodzi ludzie chcą wziąć swoje własne sprawy w swoje własne ręce, zakładają firmy - państwo każe im płacić 1,3 tys. zł zanim cokolwiek zarobią - to nie fair" - zaznaczył.

"Postanowiliśmy, że zagramy fair dlatego będziemy się nazywali Fair Play" - ogłosił Gwiazdowski. Zapowiedział, że konwencja programowa Polski Fair Play odbędzie sie 2 marca w Warszawie.

Polityk przedstawił również swoich współpracowników, którymi są Bezpartyjni Samorządowcy m.in. prezydent Bolesławca Piotr Roman, radny sejmiku województwa mazowieckiego Konrad Rytel, radny sejmiku wojewódzkiego lubuskiego i rzecznik Bezpartyjnych Samorządowców Łukasz Mejza.

Gwiazdowski zapowiedział także start ugrupowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jego zdaniem, podczas tych wyborów najłatwiej jest zbudować nową inicjatywę.

"Co zrobimy później? Nie wiem, bo nie wiem jaki będziemy mieli wynik" - zauważył. "W tych wyborach liczymy głosy, nie mandaty, więc nie musimy tworzyć żadnych koalicji. Jak przekroczymy próg wyborczy, to wtedy mogę powiedzieć, że wystartujemy do parlamentu polskiego" - zapowiedział Gwiazdowski.

Lider Polski Fair Play zaznaczył, że jego celem politycznym jest to, aby ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Platforma Obywatelska nie mogły rządzić samodzielnie. "Uważam, że rządy samodzielne jednych i drugich są bardzo niebezpieczne" - ocenił.

Gwiazdowski ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że PiS i PO starają się zabetonować scenę polityczną. "Właśnie dlatego, że i PO i PiS starają się zawłaszczyć scenę polityczną doszliśmy do wniosku, że musimy spróbować" - powiedział. "Aby nie doszło do ostatecznego podziału trzeba włożyć nogę między drzwi a framugę" - oświadczył.

Polityk był również pytany o program jego ruchu w wyborach do PE. "Gdy ostatni raz byłem przy urnie w roku 2003, głosowałem za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej, ale to co zrobili politycy Unii Europejskiej razem z polskimi politykami funkcjonującymi w UE, to nie jest to na co się umawialiśmy. To miała być Europa swobodnego przepływu kapitału, towarów, usług oraz ludzi, a stała się nie Unią Europejską tylko Unią eurokratyczną. Niektórzy twierdzą, że trzeba ją zniszczyć z niej wychodząc. My uważamy, że nie należy jej niszczyć, że miejsce Polski jest w Europie, ale należy wrócić do korzeni" - podkreślił Gwiazdowski.

Według niego, żeby Polska była silna w UE musi być silna gospodarczo.

Pytany, na czyje głosy liczy w najbliższych wyborach, powiedział, że przede wszystkim na głosy osób, które przez lata - tak jak on - "nie chodziły w ogóle na wybory", bo nie mieli na kogo głosować. "Druga grupa to jest tzw. elektorat +zaciśniętych zębów+. To są ci, którzy wypełniali swój obowiązek obywatelski, szli głosować, ale głosowali z zaciśniętymi zębami. Odchodząc od urny już wiedzieli, że źle zagłosowali, bo wybierali mniejsze zło. Nasza oferta jest następująca: jesteśmy najmniejszym złem" - oświadczył Gwiazdowski.

Wybory do PE zaplanowano w Polsce na 26 maja; na jesieni odbędą się wybory do Sejmu i Senatu.