Rząd Angeli Merkel chce za wszelką cenę chronić nadreńskich czempionów. Za deklaracjami idą wsparcie polityczne i pieniądze.
Niemiecki minister energii i przemysłu Peter Altmaier nie ma wątpliwości, że Stary Kontynent na razie przegrywa w starciu ze Stanami Zjednoczonymi i z Chinami. Nie zamierza jednak siedzieć z założonymi rękami. Założenia kontrofensywy zawiera zaprezentowany wczoraj przez jednego z najbliższych współpracowników kanclerz Angeli Merkel dokument pod nazwą „Krajowa Strategia Przemysłowa 2030”.
– Jeśli prześpimy nowe technologie, to ze światowego laboratorium staniemy się przedłużeniem stołu warsztatowego naszych konkurentów – przekonywał wczoraj Altmaier podczas konferencji prasowej. Strategia to być może za duże słowo w odniesieniu do 12-stronicowego dokumentu, niemniej jednak zawiera kilka ważkich stwierdzeń. Najważniejszym jest zdefiniowanie na nowo roli państwa w gospodarce. Nad Renem zawsze postrzegano ją jako znaczącą, ale teraz Altmaier nie boi się mówić, że w razie potrzeby państwo powinno nawet przejmować kontrolę nad najważniejszymi przedsiębiorstwami. Pobrzmiewają w tym echa szoku, jaki w Niemczech wywołało przejęcie w 2017 r. gwiazdy niemieckiej robotyki przemysłowej – firmy Kuka – przez chińską Mideę.
– Przetrwanie takich koncernów jak Siemens, ThyssenKrupp i firmy z branży motoryzacyjnej leży w interesie narodowym – stwierdził Altmaier. Minister wielokrotnie wspominał też o tworzeniu europejskich czempionów przemysłowych, które będą w stanie konkurować na światowym rynku. Wskazywał na sukcesy europejskiej spółki Airbus. Polityk jest także gorącym zwolennikiem fuzji niemieckiego Siemensa i francuskiego Alstomu, na co prawdopodobnie nie zgodzi się Komisja Europejska, za co dostało się jej wczoraj od ministra.
Raport przygotowany przez Altmaiera wskazuje branże, w których niemiecki przemysł nie nadąża za światową konkurencją, takie jak biotechnologia, sztuczna inteligencja czy rynek platform internetowych, zdominowany przez amerykańskie firmy w rodzaju Netflixa, Ubera czy Airbnb. Niemiecki minister wskazywał, że tylko właściwe tempo badań nad sztuczną inteligencją pozwoli na transformację krajowej branży motoryzacyjnej, bo to kluczowy element we wprowadzaniu na rynek samochodów autonomicznych. Altmaier chciałby także, żeby udział przemysłu w PKB Niemiec wzrósł z obecnych 23,5 do 25 proc.
RFN, ogłaszając strategię na przyszłość, już w tej chwili może się pochwalić sukcesami na polu wspierania przemysłu przez państwo. Altmaier rozumie, że jeśli niemiecka motoryzacja ma wyjść zwycięsko z przesiadki na samochody elektryczne (po nieudanym postawieniu na silniki Diesla), musi kontrolować produkcję jak największej liczby komponentów nowych pojazdów, przede wszystkim baterii składających się m.in. z ogniw litowo-jonowych. A w chwili obecnej w pierwszej piątce ich największych producentów nie ma ani jednej firmy z Europy.
Minister postanowił więc wesprzeć rodzimy przemysł finansowo i politycznie. Pod koniec 2018 r. rząd w Berlinie wyasygnował 2 mld euro na badania i rozwój technologii związanych z ogniwami i zadbał, żeby ta de facto pomoc publiczna została zaakceptowana w Brukseli. Co więcej, Altmaier udał się z misją gospodarczą do Boliwii, gdzie znajdują się jedne z największych na świecie złóż litu – pierwiastka niezbędnego do produkcji ogniw – i podpisał umowę o współpracy przy jego odzysku z solanek.
Swoje trzy grosze dorzuca też niemiecki przemysł, np. koncern BASF, który w tym roku rozpocznie budowę wartego 400 mln euro zakładu produkcji innych związków niezbędnych w ogniwach w Finlandii przy kopalni, której właścicielem jest rosyjski Nornikiel. Strategię gospodarczą skrytykował za to „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Dziennik ma obawy, że plan pompowania miliardów na rozwój fabryk baterii do samochodów elektrycznych może skończyć się tak samo, jak subsydiowanie branży paneli fotowoltaicznych, które ostatecznie i tak nie wytrzymały konkurencji cenowej narzuconej przez Chińczyków.