Rośnie napięcie pomiędzy koalicjantami. Koalicja rządząca na Półwyspie Apenińskim od początku była postrzegana jako małżeństwo z rozsądku.
Bo chociaż Lidze i Ruchowi 5 Gwiazd przyklejono etykietę populistów, to obie partie mają w niektórych kwestiach radykalnie odmienne zdanie. Prawdziwą bombą z opóźnionym zapłonem okazała się ekologia.
Ruch 5 Gwiazd obiecywał w czasie kampanii wyborczej, że powstrzyma rozbudowę kolei szybkich prędkości TAV. Chodzi o odcinek prowadzący z Włoch do francuskiego Lyonu. Ma on przebiegać przez położoną na zachód od Turynu Val di Susa w Alpach. Mieszkańcy doliny od blisko 30 lat protestują przeciwko budowie linii kolejowej, i to właśnie na fali protestów Ruch 5 Gwiazd budował swoją polityczną pozycję. Całość kontrowersyjnego projektu – jak policzyli zaangażowani w projekt Francuzi – może kosztować nawet 26 mld euro. Pociąg miałby rozwijać w tym miejscu prędkość do 220 km/h.
W sporze nie chodzi już jednak tylko o środowisko i niezadowolenie mieszkańców, lecz o dobre imię włoskiego koalicjanta. Elektorat Ruchu 5 Gwiazd nabiera bowiem przekonania, że w populistycznym sojuszu pierwsze skrzypce gra Liga. Kierujący nią wicepremier i minister spraw wewnętrznych Matteo Salvini coraz bardziej rozpycha się na włoskiej scenie politycznej. Od wyborów parlamentarnych w marcu zeszłego roku działania polityka nieustannie przykuwają uwagę włoskiej i europejskiej opinii publicznej.
Salvini szokował m.in. nieprzejednanym stanowiskiem w sprawie migrantów. Próbował wymusić na UE wsparcie i solidarność, wstrzymując statki z migrantami we włoskich portach. Nie przebierał w słowach w krytyce pod adresem Brukseli. Teraz zamierza startować w majowych wyborach europejskich z własnym ruchem, bo marzy mu się zmiana kursu europejskiej polityki. Charyzmatyczny i głośny przywódca spodobał się Włochom. Podczas gdy Liga w zeszłorocznych wyborach dostała 17,4 proc. głosów, teraz według sondaży może liczyć już na dwukrotnie więcej.
Na sukcesie Salviniego traci za to koalicyjny Ruch 5 Gwiazd. O ile w wyborach partia otrzymała 32 proc. głosów, to dzisiaj sondaże dają jej o 7 pkt mniej. Pojawiają się głosy, że lider ugrupowania Luigi Di Maio w porównaniu z Salvinim jest za mało wyrazisty. Nie potrafi też postawić na swoim. Niedawno Ruch 5 Gwiazd zgodził się na budowę promowanego przez Salviniego Gazociągu Transadriatyckiego TAP. Di Maio tłumaczył swoją decyzję groźbą wielomiliardowych kar, jakie musiałby płacić włoski rząd za wycofanie się z projektu. Wywołało to jednak protesty w szeregach samego ugrupowania, bo zablokowanie budowy kontrowersyjnego gazociągu było jednym z haseł Ruchu 5 Gwiazd jeszcze w czasie kampanii wyborczej.
Dlatego kwestia budowy kolei szybkich prędkości stanęła na ostrzu noża, bo tym razem Di Maio nie zamierza łatwo odpuścić. W niedzielę lider Ruchu 5 Gwiazd ostrzegł swojego koalicjanta, by nie wywoływał napięcia w rządzie w sprawach, na które nie ma jego zgody. Różnica zdań jest tak duża, że – jak relacjonował Bloomberg – koalicjanci nie są w stanie zgodzić się nawet co do tego, co się dzieje z projektem TAV. O ile Di Maio zaprzecza, jakoby jakiekolwiek prace były prowadzone, Salvini zwiedza place budowy kolei w północnych Włoszech, dowodząc, że nie ma mowy o jakichkolwiek opóźnieniach. Ta część Italii to polityczna kolebka Salviniego, więc robi on wszystko, by nie rozczarować swojego zamożnego elektoratu.
Przed Ruchem 5 Gwiazd stoi również poważna decyzja dotycząca immunitetu Salviniego. Chodzi o jego decyzję z sierpnia 2018 r., która uniemożliwiła zejście na ląd migrantom z pokładu statku Diciotti. Postępowanie w tej sprawie wszczął sycylijski prokurator. By jednak Salviniemu można było postawić zarzuty, potrzebna jest zgoda Senatu. Polityk uniknie śledztwa, pod warunkiem że wesprą go swoimi głosami parlamentarzyści Ruchu 5 Gwiazd. Będzie to dla nich twardy orzech do zgryzienia. Partia długo budowała swój wizerunek szeryfa walczącego z korupcją na szczytach władz.
Brytyjski dziennik „The Guardian” przypomina, że dwa lata temu ugrupowanie zabiegało o ustąpienie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych oskarżanego o nadużycie stanowiska. Jeśli dzisiaj Di Maio wyciągnie pomocną dłoń do swojego koalicjanta, może rozczarować swoich wyborców i zaprzeczyć własnemu programowi. Ale jeśli zachowa się pryncypialnie i doprowadzi do postawienia Salviniego w stan oskarżenia, zagrozi rozpadem rządu. Sytuacja jest na tyle poważna, że – jak podał włoski dziennik „La Repubblica” – możliwość poparcia wniosku prokuratury przez Ruch 5 Gwiazd Salvini nazywa szantażem i grozi, że to Ruch poniesie konsekwencje takiej decyzji.
W szeregach ugrupowania Salviniego słychać głosy, że partia nie ma nic do stracenia, bo w przypadku rozpadu koalicji i przedterminowych wyborów Liga mogłaby tylko umocnić swoją pozycję. Sam lider nie jest jednak do tego przekonany. Istnieje bowiem możliwość, że nieprzychylny rządom populistów prezydent Sergio Mattarella zamiast rozpisać nowe wybory będzie dążyć do utworzenia rządu bez udziału Ligi. Di Maio również nie chce nowych wyborów. Odrzuca też sugestie, jakoby rząd mógł upaść. – Do tej pory udawało nam się kontynuować współpracę. Jesteśmy ludźmi rozsądku. Wiemy, że jeśli ten rząd upadnie, wrócą ci, którzy byli już u władzy – podkreślał lider Ruchu 5 Gwiazd. Wszystko więc wskazuje na to, że pomimo wielkiej awantury małżeństwu nie grozi separacja.