Mińsk znajduje się pod silną presją Rosji. Przez kontakty z Waszyngtonem chce te naciski złagodzić.
Alaksandr Łukaszenka przymierza się do odwilży relacji ze Stanami Zjednoczonymi. W ten sposób chce poszerzyć sobie pole manewru wobec rosnącej presji gospodarczej i politycznej Rosji.
DGP wysłał dziewięciu białoruskim ekspertom i publicystom ankietę z pytaniami o potencjalny reset z USA. Większość ostrzega, by nie traktować tych prób jako zwrotu o znaczeniu globalnym. – Mińskowi relacje z USA służą jako pieniądz w handlu z Moskwą – mówi opozycyjny politolog Aleś Łahwiniec.
Wczoraj szef MSZ Białorusi Uładzimir Makiej, uznawany za orędownika poprawy relacji z Zachodem, potwierdził, że Mińsk stara się o poprawę stosunków z USA. – Prowadzimy rozmowy z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi o tym, jak rozwijać pozytywną atmosferę w naszej współpracy. Gdy zostaną podjęte konkretne decyzje, dowiecie się o nich – tłumaczył dziennikarzom na konferencji przy okazji wizyty w Mińsku swojego węgierskiego odpowiednika Pétera Szijjárty.
W czwartek Białorusini wycofali się z ograniczeń personelu amerykańskiej ambasady. Makiej dzwonił w tej sprawie do Wessa Mitchella, który w Departamencie Stanu odpowiada za relacje z Białorusią. Limit 10 osób został wprowadzony 11 lat temu i od tej pory pracami ambasad obu państw w Mińsku i Waszyngtonie kierowali chargé d’affaires ad interim. – Na razie nie przesadzałbym z ogłaszaniem resetu. Mińsk po prostu wyraził gotowość skasowania ograniczeń, które sam wprowadził – zastrzega publicysta Radia Swaboda Juryj Drakachrust.

Naftowy straszak

Uczynił tak pod wpływem zaostrzających się relacji z Moskwą. Rosjanie zaczęli ostatnio żądać realizacji umowy z 1999 r. przewidującej daleko posuniętą integrację gospodarczą i polityczną. Te oczekiwania nakładają się na odrzucane przez Łukaszenkę starania o zgodę na rozmieszczenie stałych baz wojskowych. Wszystko to jest podlane szantażem: jeśli nie spełnicie tych żądań, pozbawimy was dotacji energetycznych wartych, według różnych szacunków, do 1 mld dol. rocznie.
– Gra z USA ma przestraszyć Kreml, by ten złagodził swoje naciski. Ale odbudowa relacji z Ameryką jest odzwierciedleniem konfliktu z Rosją, a nie rzeczywistych zmian politycznych na Białorusi – wskazuje Pawieł Usau z Centrum Analiz i Prognoz Politycznych. A redaktor naczelny tygodnika „Nasza Niwa” Andrej Dyńko porównuje relacje Łukaszenki z Moskwą do więzi łączących Nicolae Ceaușescu z ZSRR: lojalność mimo retorycznych różnic.

Syryjska rozgrywka

Mińsk pozostaje wojskowym sojusznikiem Rosji, a jej armia należy do najsilniej zintegrowanych z nią organów białoruskiego państwa. I Łukaszenka nie ma zamiaru z tego rezygnować. A mimo to nawet w sferze wojskowej Mińsk zdołał w ostatnich latach podkreślić pewną niezależność od Kremla. Zdaniem Dzianisa Mieljancoua z inicjatywy Dialog Miński na wzrost białorusko-amerykańskiego zaufania wpłynęła sytua cyjna neutralność wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej i udział w schemacie, który zakładał uzbrojenie syryjskiej antyasadowskiej opozycji w broń przeciwpancerną.
Chociaż władze Syrii są głównym sojusznikiem (a raczej klientem) Rosji w regionie, to do ich wrogów dotarły z Białorusi sowieckie systemy przeciwpancerne 9K113 Konkurs. To przestarzała broń, która do służby trafiła jeszcze w 1974 r., ale na polowe warunki konfliktu w Syrii była w sam raz, bo miała służyć zwalczaniu równie przestarzałych czołgów będących na stanie wojsk wiernych prezydentowi Baszarowi al-Asadowi.
W 2015 r. Białorusini sprzedali Bułgarii 240 rakietnic, co prześledzili dziennikarze Biełsatu. W tym samym roku od Sofii te same rakietnice odkupili Amerykanie i Saudyjczycy, którzy sami ich nie potrzebowali ze względu na stopień zaawansowania technologicznego własnych sił zbrojnych. Pentagon uruchomił z kolei program uzbrajania syryjskich powstańców w posowiecką broń z europejskich arsenałów, co opisali dziennikarze z konsorcjum OCCRP. Puzzle zaczęły się składać. Co więcej, wyciekła korespondencja jednego z pośredników. Firma, która miała zaopatrzyć Syryjczyków w broń, wysyłała na Białoruś instruktorów na szkolenia.
Uwagi Waszyngtonu nie uszła także współpraca z Ukrainą. – Po 2014 r. Mińsk zachował dobre relacje z Kijowem, a nawet rozwinął współpracę gospodarczą i wojskową – wskazuje politolog Alaksandr Papko. – Nie dążył też do psucia relacji z Zachodem, a podczas rosyjsko-białoruskich ćwiczeń Zapad-2017 zademonstrował maksymalną otwartość. USA zaczęły patrzeć na Łukaszenkę jako na czynnik stabilizujący sytuację. Dopóki to się nie zmieni, Mińsk może liczyć na pomoc – dodaje nasz rozmówca.

Wizyty i rewizyty

Intensywne konsultacje trwały cały ubiegły rok. W lipcu wiceszef dyplomacji Aleh Krauczanka gościł w Waszyngtonie. Wygłosił wówczas przemówienie w siedzibie German Marshall Fund, w Rosji uznawanej za organizację niepożądaną. W październiku do Mińska przyleciał Wess Mitchell. – To historyczna wizyta, od której zacznie się, choćby powolne i stopniowe, ale wyjście z tego stanu, w jakim znajdują się relacje białorusko-amerykańskie – mówił Łukaszenka.
– Waszyngton uświadomił sobie, że Mińsk jest gotów do gry samodzielnej wobec Rosji – twierdzi szef Centrum Nowych Idei Ryhor Astapienia. – Oczywiście ta gra jest mocno ograniczona, ale i tak pomaga powstrzymywać Rosję w regionie. W tym też osadza się interes USA. Bez kontekstu regionalnego Białoruś Amerykanów mało interesuje – wskazuje politolog. – Brak rosyjskiej bazy na Białorusi oznacza, że północna granica Ukrainy pozostaje bezpieczna, więc Kijów może skoncentrować swoje siły na Wschodzie – konkretyzuje Siarhiej Pielasa z Biełsatu.
Nasi rozmówcy wskazują, że jednym z warunków, który uchylił Łukaszence drzwi do Waszyngtonu, była liberalizacja białoruskiego systemu władzy. Mińsk uwolnił więźniów politycznych, zmniejszył naciski wobec organizacji pozarządowych i pozwolił na zdobycie mandatów poselskich dwóm opozycyjnym kandydatkom. Ale zmiana nastąpiła także w podejściu USA. – Stany były głównym orędownikiem demokratyzacji Białorusi, co zresztą było przyczyną wydalenia ambasadora. Teraz sprawy demokracji odeszły na drugi plan, a priorytetem jest zachowanie niepodległości Białorusi – mówił Pawieł Usau.

Marzenie o Trumpie

Łukaszenka zresztą ma własne plany związane z resetem z USA. Przede wszystkim finansowe. – We wrześniu 2018 r. Mińsk wznowił rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie udzielenia kredytu. Łukaszenka niejednokrotnie przypominał, jak w 2009 r. MFW przyznał taki kredyt, przez co wsparł niezależność kraju. Teraz, biorąc pod uwagę trudne relacje Zachodu z Rosją, Łukaszenka liczy, że USA znów wykorzystają wpływy w Funduszu, by zapewnić Mińskowi finansowanie – wskazuje Andrej Lachowicz z Centrum Edukacji Politycznej.
Nie bez znaczenia są też czynniki ambicjonalne. Łukaszence do tej pory zdarza się wspominać publicznie krótką rozmowę z prezydentem USA Billem Clintonem w latach 90., nie mówiąc już o wizycie w Mińsku kanclerz Niemiec i prezydenta Francji podczas rozmów o pokoju na Donbasie w 2015 r. – Plan maksimum z pewnością zakłada zorganizowanie wizyty Łukaszenki w Waszyngtonie i spotkanie z Donaldem Trumpem. Nie jest to niemożliwe, skoro takiego zaszczytu dostąpili prezydenci Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew i Uzbekistanu Shavkat Mirziyoyev – wskazuje Juryj Drakachrust.

Bez wielkich złudzeń

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, że ocieplenie z USA nie musi być trwałe. – Jeśli wziąć pod uwagę procesy biurokratyczne, nowy ambasador przyjedzie do Mińska zapewne dopiero w 2020 r. A u nas to rok wyborczy, więc powstaje pytanie, czy Waszyngton zechce przysłać dyplomatę, gdy władze będą fałszować ich wyniki – zastanawia się Ryhor Astapienia. – Perspektywy szerokiego otwarcia są ograniczone. Aby zbudować fundamenty trwałej poprawy, potrzeba reform politycznych. A za Łukaszenki ich nie będzie – dodaje Andrej Lachowicz.
– Nasz sojusz z Rosją nie oznacza, że pasują nam napięcia między Moskwą a Zachodem. Ale czasem nasze interesy nie idą w parze z rosyjskimi – mówił nam niedawno wysoko postawiony białoruski dyplomata. Zdaniem Lachowicza ocieplenie to kolejna odsłona gry prowadzonej przez Mińsk od lat. – Łukaszenka będzie teraz straszyć Zachód rosyjskim zagrożeniem. W trudnej sytuacji geopolitycznej chce kontynuować balansowanie między Zachodem i Rosją, rozgrywając sprzeczności między nimi. I w ten sposób pozostać panem Białorusi – podsumowuje nasz rozmówca.