Obrona terytorialna to obecnie najszybciej rosnący rodzaj wojsk. W sumie w OT służy 17 tys. żołnierzy, z czego 2,9 tys. zawodowych, którzy w dużej części przeszli do OT z wojsk operacyjnych, a ponad 14 tys. to żołnierze Terytorialnej Służby Wojskowej, czyli ochotnicy.
Wbrew pierwotnym obawom ochotników nie brakuje, choć jest to regionalnie zróżnicowane. Na przykład tam, gdzie już wcześniej istniały jednostki wojskowe, chętnych jest mniej. Wydaje się również, że nieuprawniona jest teza o tworzeniu armii bezrobotnych. Tych niemających zajęcia i pracujących na umowę-zlecenie jest w Wojskach Obrony Terytorialnej 15 proc.
W WOT służy więcej kobiet niż w pozostałych wojskach. Jest ich aż 12 proc., czyli dwa razy więcej niż wśród żołnierzy zawodowych. Docelowo ten rodzaj wojsk ma liczyć 53 tys. osób, zgrupowanych w 17 brygadach i obecnych w każdym powiecie. Do końca 2019 r. ma być ok. 30 tys. osób.
Plany dowództwa WOT przewidują zaangażowanie tego rodzaju wojsk w co najmniej dwa nowe obszary. Pierwszy to szeroko rozumiane cyberbezpieczeństwo. O ile na stałe do wojska trudno przyciągnąć najlepszych informatyków ze względu na niższe niż na rynku cywilnym zarobki, to być może w ten sposób uda się wykorzystać umiejętności profesjonalistów, którzy na co dzień pracują w firmach informatycznych. Inspiracją jest tutaj amerykańska Gwardia Narodowa.
Drugi obszar, który ma być mocno rozwijany, to Urban Search and Rescue, czyli np. poszukiwanie zaginionych w zawalonych budynkach, jak to choćby ostatnio miało miejsce po tragicznym w skutkach wybuchu gazu w rosyjskim Magnito gorsku. Założenie jest takie, że podczas wojny to właśnie członkowie OT mieliby m.in. wspierać ratowników w pomaganiu ofiarom, które znalazły się w zburzonych budynkach.