Do 38 wzrosła liczba ofiar poniedziałkowego wybuchu i zawalenia się części budynku mieszkalnego w Magnitogorsku na Uralu. Operacja poszukiwawcza trwa już czwarty dzień. Władze zaprzeczyły jakoby wybuch miał związek z wtorkową eksplozją samochodu.

„Zidentyfikowano ciała 37 spośród 38 osób” – poinformowała służba prasowa ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnej. Trzy osoby są nadal uznane za zaginione.

Na miejscu katastrofy trwa operacja poszukiwawcza. Rano ratownicy poinformowali, że udało im się usunąć ponad jedną trzecią gruzów.

Wśród zabitych, według wcześniejszych informacji, jest sześcioro dzieci.

Z katastrofy ocalał 10-miesięczny chłopiec, którego ratownicy wydobyli we wtorek spod gruzów po ponad 30 godzinach na mrozie sięgającym -27 st. C. Lekarze oceniali jego stan jako ciężki z powodu licznych obrażeń i odmrożeń, ale mówią o poprawie.

Do wybuchu - prawdopodobnie gazu - i zawalenia się jednej z dwunastu klatek schodowych w dziewięciopiętrowym bloku mieszkalnym doszło 31 grudnia ok. godz. 6 rano czasu miejscowego (godz. 2 w Polsce). W wyniku eksplozji całkowitemu lub częściowemu zniszczeniu uległo kilkadziesiąt mieszkań.

W czwartek władze Magnitogorska zdementowały informacje, które pojawiły się w lokalnych mediach internetowych, sugerujące, że wybuch w domu mieszkalnym i mająca miejsce dzień później eksplozja samochodu mogły być ze sobą związane. W budynku mogła być podłożona bomba, a śmierć trzech osób w wyniku pożaru i eksplozji samochodu we wtorek wieczorem, była związana z „operacją zatrzymania terrorystów”.

„Nie ma związku pomiędzy tym, co wydarzyło się w Magnitogorsku 31 grudnia (wybuchem i zawaleniem domu mieszkalnego – PAP) a eksplozją samochodu 1 stycznia” – powiedział agencji TASS mer Magnitogorska Siergiej Bierdnikow.

„Nie ujawniono faktów, które by potwierdzały to, co napisano w internecie” – oświadczył urzędnik.

Oficjalnie jako przyczynę wybuchu samochodu podano wybuch butli z gazem, które się w nim znajdowały.

Gubernator obwodu czelabińskiego Borys Dubrowski apelował w środę o niełączenie katastrofy w budynku mieszkalnym z pożarem i wybuchem auta. „Poczekajcie na oficjalne komentarze, nie powtarzajcie plotek” – mówił Dubrowski, cytowany przez TASS.

We wtorek wieczorem Komitet Śledczy poinformował, że na miejscu zawalenia się bloku mieszkalnego nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych.

Justyna Prus (PAP)