"Nigdy nie byłem populistą. Moje obietnice są wyłącznie obietnicami realnymi. Tylko takimi, które można spełnić z różnych względów, głównie finansowych, bo miasto ma określony budżet, którego nie można przekraczać" – mówił Majchrowski „Tylko to, co jest możliwe będzie robione” – podkreślił.
Dodał, że jego kontrkandydaci w swoich programach mówili "że będą zwalczać smog przy pomocy pana premiera na przykład". "Wygląda na to, że się przyjdzie, pan premier pstryknie palcami i już nie będzie smogu w Krakowie" – mówił Majchrowski. Przywołał też pomysł budowy basenów na Wiśle, który - jak zauważył - pojawił się także w kampanii w Warszawie.
„Krakowianie mogliby, czy powinni postawić na mnie chociażby przechadzając się po mieście i przypominając sobie, jak to miasto wyglądało 20 lat temu, a jak wygląda teraz” – powiedział Majchrowski.
„Ja nigdy nie obiecywałem rzeczy niemożliwych do zrobienia. Zawsze byłem osobą, która przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji musiała się zastanowić, musiała mieć dane, musiała sprawdzić wszystko, dopiero wtedy robiła” - podkreślił. „To, co obiecywałem też zostanie zrobione” – zapewnił, mówiąc, że jego obietnice z kampanii są już wpisane do inwestycyjnej części przyszłorocznego budżetu Krakowa.
Ubiegający się o reelekcję prezydent Krakowa podziękował wszystkim, z którymi spotykał się w kampanii oraz tym, którzy wspierali go na Facebooku. „Mam nadzieję, że te głosy na Facebooku przełożą się na te głosy przy urnach” - powiedział.
Ocenił, że kampania wyborcza była „spokojna, żeby nie powiedzieć niemrawa”. „Przebiegała bez większych trudności, bez większych zawirowań, bez większych fajerwerków i bez – w zdecydowanej większości - napastliwości. Chciałem podziękować wszystkim tym, którzy to uszanowali i w sposób kulturalny się odnosili” – powiedział Majchrowski.
„Kampania była dosyć merytoryczna wszyscy kontrkandydaci przedstawiali swoje programy. Te programy były mniej lub bardziej ogólne, ale było tam trochę kwestii, które można wziąć pod uwagę i włączyć do realizacji” – ocenił. Jak dodał z reguły były to sprawy pokrywające się z jego własnym programem.
Majchrowski podziękował także tym, którzy po I turze przeprowadzili kampanię „Tak dla Jacka”, polegającą na wywieszaniu w różnych miejscach Krakowa transparentów i banerów oraz robieniu sobie zdjęć z tabliczkami nawołującymi do głosowania 4 listopada na niego.
„Zachęcam wszystkich, żeby wzięli udział wyborach. Żebyście Państwo nie byli nigdy w tej sytuacji, że potem będziecie sobie pluć w brodę, żałować, że nie uczestniczyliście, że ktoś za Was podjął decyzję. Podejmujcie Państwo decyzję sami. Rozumiem, że mimo pięknej pogody zdążycie Państwo wrócić, żeby przed g. 21 w niedzielę zagłosować” – powiedział Majchrowski.
Pytany, czy bierze pod uwagę możliwość przegranej mówił, że „zawsze trzeba mieć takie poczucie”. „Jeżeli ktoś startuje do wyborów z założeniem, że nie ma innego wyjścia, jak tylko wygrana, to jest w błędzie. Sondaże są co prawda bardzo dobre dla mnie, ale ostatecznym sondażem jest wrzucenia kartki do urny” – powiedział.
Poproszony o ocenę swojej kontrkandydatki Majchrowski mówił, że "jej działania, czy sposób działania, pokazują absolutną zależność w stosunku do partii, którą ona reprezentuje”. „Samorząd powinien być samorządem a nie przedłużeniem ramienia rządu, a w tym wypadku tak by to było” – ocenił.
Zdaniem Majchrowskiego nie należy porównywać kampanii wybiorczej w Krakowie z tą, która toczyła się w Warszawie. W jego ocenie „kampania warszawska była w dużej mierze kampania nielegalną”. „Używano sformułowania, że to prekampania, ale tak naprawdę od wielu miesięcy obaj kontrkandydaci spotykali się kampanijnie rozdając kiełbaski i jabłuszka. Tutaj byliśmy świadkami tylko obwarzanków” - powiedział.
W II turze wyborów w najbliższą niedzielę Jacek Majchrowski startujący z poparciem Koalicji Obywatelskiej zmierzy się z kandydatką Zjednoczonej Prawicy Małgorzatą Wassermann. W pierwszej turze wyborów Majchrowski uzyskał 45,84 proc, Wassermann zdobyła 31,88 proc. głosów.