Piłka jest okrągła, a bramki są dwie”, „Mecz można wygrać, przegrać albo zremisować” i wiele innych nieśmiertelnych bon motów polskiego trenera wszechczasów (przynajmniej jeśli chodzi o piłkę kopaną) doskonale ilustruje jego podejście do futbolu.
Dziś, gdy mierzymy liczbę celnych podań, kontaktów z piłką, przebiegniętych kilometrów czy tętno zawodników, takie podejście wydaje się anachroniczne. Ale piłka nożna jest stosunkowo prostą grą, która sprowadza się do tego – jak mówił Pan Kazimierz – „żeby strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika”. Albo siedem, jak się naszym zdarzyło na Mistrzostwach Świata w 1974 r., gdzie Orły Górskiego zdobyły III miejsce na świecie.
Dziennik Gazeta Prawna
Jako zawodnik w kadrze wystąpił tylko raz – w spotkaniu z Danią w Kopenhadze w 1948 r. Został zmieniony jeszcze przed przerwą w meczu, w którym zebraliśmy lanie 0:8. Na ławce trenerskiej szło mu zdecydowanie lepiej. Oprócz wspomnianego III miejsca na mundialu, doprowadził Biało-Czerwonych do olimpijskiego złota w Monachium (1972) i srebra w Montrealu (1976).
Takiej passy nie miał już potem nikt. Rezultat z 1974 r. udało się jeszcze powtórzyć drużynie Antoniego Piechniczka w 1982 r. w Hiszpanii, ale tamta drużyna nie grała aż tak porywająco. Poza tym w 1974 r. drużynę Górskiego w drodze do finału pokonały deszcz i reprezentacja Niemiec (w tej właśnie kolejności), a drużynę Piechniczka – błędy trenera i Włosi. Również w tej kolejności.