Podróż prezydenta Francji Emmanuela Macrona do Madrytu i Lizbony stała się dla niego okazją do przedstawienia wizji Europy tzw. koncentrycznych kręgów, w której całkowicie zmarginalizowane byłyby kraje oskarżane o „populizm”.

Jean-Baptiste Chastand, wysłannik dziennika „le Monde” relacjonujący wizytę prezydenta Francji w Lizbonie, zwrócił uwagę na wizję Europy, jaką przedstawił Emmanuel Macron. Jest to projekt trzech tzw. koncentrycznych kręgów, z których najszerszy, oparty na wspólnych „wartościach, zasadach demokratycznych i swobodach gospodarczych”, obejmowałby zarówno Rosję, jak i Turcję.

Drugi krąg polegałby na „silnym jednolitym rynku” i mógłby się zajmować „sprawami wojska, handlu i cyfryzacji”. Trzeci, najwęższy krąg, w którym znajdzie się Francja, będzie jakby „sercem reaktora” „narodów bardziej zintegrowanych, doprowadzającym do końca logikę strefy euro”.

Po omówieniu projektu francuskiego prezydenta, korespondent „le Monde” zauważa, że premier Portugalii Antonio Costa również wypowiedział się za „Europą różnych prędkości, której zadaniem byłoby ominięcie krajów najbardziej eurosceptycznych”.

Macron swe projekty przedstawiał w ramach „konsultacji obywatelskich”. Mają one, według Francji, która jest ich pomysłodawcą, „odbudować związek między społeczeństwami a konstrukcją europejską”.

Wysłannik „le Monde” zwraca uwagę, że „obaj przywódcy piętnowali rosnącą siłę ekstremistów i nacjonalistów w Europie Środkowej”.

Francuscy dziennikarze zauważyli, że w Lizbonie sala „była zapełniona jedynie w trzech czwartych” i że publiczność stanowili głównie Francuzi mieszkający w stolicy Portugalii oraz urzędnicy portugalskich ministerstw.

“Pytania były grzeczne, żadne nie próbowało utrudniać życia prezydentowi Francji. Nikt nie wspomniał o +aferze Benalla+. Premier Portugalii Antonio Costa, euroentuzjasta i frankofil, dobrze wywiązał się z zadania, jakim było przygotowanie pierwszej poza Francją +demokratycznej konsultacji+ prezydenta Francji” – pisze Myriam Encaoua w sobotnim numerze dziennika „Le Parisien”.

Historyk zajmujący się współczesną Portugalią, wykładowca paryskiego Instytutu Nauk Politycznych Yves Leonard zauważył w rozmowie z PAP, że „podróż do Hiszpanii i Portugalii miała wzmocnić pozycję Macrona jako przywódcy nowej Europy i skonsolidować stanowisko śródziemnomorskiej trójki w UE. Wewnętrzne afery i nieporozumienia w sprawach energii, bardzo to zadanie utrudniły”.

„Przekraczając Pireneje Emmanuel Macron próbował powrócić do głównego wątku swej kadencji, czyli projektu europejskiego” – pisze wysłannik dziennika „le Figaro” François-Xavier Bourmaud. Wraz z premierami rządów Hiszpanii i Portugalii chciałby on stworzyć oś europejskich postępowców, aby przeciwstawić się wznoszącej się na kontynencie fali populizmów. Jednak przeszkadza w tym, ciążąca mu kulą u nogi, +afera Benalla+”.

Dochodzi do tego sprawa lotu hiszpańskiego premiera służbowym samolotem na koncert rockowy. „Znaczy w Hiszpanii również jest burza w szklance wody” – pisze dziennikarz „le Figaro”. Tak „aferę Benalla” określił prezydent Francji. „Te dwie afery to przede wszystkim woda na młyn populizmu, z którym walkę zamierzał wznowić w Lizbonie Emmanuel Macron” - stwierdza Bourmaud.

Zasadniczym tematem rozmów trójki przywódców miały być kwestie migracji.

W piątek wieczorem Virginie Lepetit z tygodnika „Courrier International” podkreślała w debacie na falach radia „France Info”, że w kwestiach migracji stanowiska Francji, Hiszpanii i Portugali, przynajmniej teoretycznie, są bardzo bliskie. „Od tego daleko jednak jeszcze do wspólnej, praktycznej polityki” - dodała. Ilustracją tych trudności może być, według dziennikarki, „inwazja migrantów w Ceucie”, jaka nastąpiła w dniu rozmów hiszpańskiego premiera z francuskim prezydentem.

Lydia Guirous, rzeczniczka prawicowej partii francuskiej Republikanie (LR), oskarżyła Emmanuela Macrona o „hipokryzję”, gdyż, jak powiedziała w wywiadzie dla „RFI” (francuskie radio dla zagranicy) „w kwestiach migracji jest „twardy w słowach i niezdecydowany w czynach”.