Po czwartkowych obradach szczytu UE pozycja Grupy Wyszehradzkiej została zasadniczo wzmocniona - ocenił w piątek w Brukseli premier Mateusz Morawiecki. Za najistotniejsze ustalenie szczytu uznał fakt, iż decyzje azylowe muszą zapadać jednomyślnie.

Przywódcy państw i rządów krajów unijnych uzgodnili w nocy z czwartku na piątek, że w państwach UE powstaną centra kontroli migrantów, a poza "28" - ośrodki do wysadzania uratowanych na morzu ze statków. Ustalono, że uchodźcy z centrów zlokalizowanych w UE w krajach, które dobrowolnie się na to zgodzą, będą podlegali relokacji do innych państw. Nie będzie jednak żadnych kwot, a rozdział będzie się odbywał na zasadzie dobrowolności. Gwarancji w tej sprawie domagała się Polska i kilka innych krajów unijnych, m.in. z Grupy Wyszehradzkiej.

Premier podkreślił na piątkowym briefingu w Brukseli, że Polska popiera budowę tzw. hot spotów, gdzie możliwa będzie ocena poszczególnych migrantów. "Jesteśmy natomiast przeciwni tworzeniu takich centrów wewnątrz Unii Europejskiej, ponieważ uważamy, że mogłoby to być coś w rodzaju zaproszenia do Unii Europejskiej dla dziesiątków milionów potencjalnych pracowników migrujących" - zaznaczył Morawiecki.

Dodał, że Polska nie zamierza kontestować tego typu centrów, które już znajdują się w krajach UE, np. we Włoszech, czy w Grecji. "Nie chcemy tego kontestować, ani nie możemy tutaj przeciwdziałać ich suwerennym decyzjom, a co więcej - uważamy, że w duchu solidarności oczywiście trzeba pomagać tym krajom, które są na południu Europy położone i mówiliśmy to od początku" - powiedział szef rządu.

Zwrócił ponadto uwagę, że pomysł tworzenia centrów poza Unią zgłaszał dwa lata temu premier Węgier Viktor Orban.

Morawiecki podkreślił także, iż najważniejszym ustaleniem czwartkowych obrad szczytu jest to, że państwa UE mają jednomyślnie podejmować decyzje azylowe. W jego ocenie, oznacza to, że pozycja Grupy Wyszehradzkiej w Unii została "zasadniczo wzmocniona".