Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział w czwartek, że jego ugrupowanie będzie zabiegać w Parlamencie Europejskim o jak najlepszy dla Polski przyszły unijny budżet. Ale - jak zaznaczył - odpowiedzialność za jego ostateczny kształt spada na rząd.

"Rząd, który miał wielkie plany i ambicje, gdy był w opozycji, a teraz tych pomysłów nie słychać” - mówił Kosiniak-Kamysz na briefingu podczas rozpoczętego w Krakowie Europejskiego Kongresu Samorządów.

Szef ludowców odniósł się do nieoficjalnych informacji podanych przez czwartkową „Rzeczpospolitą”, zgodnie z którymi fundusze z polityki spójności dla Polski na lata 2021-2027 mogą być nawet o kilkadziesiąt miliardów mniejsze niż w latach 2007-2014. „W 2027 r. będziemy wpłacać do budżetu UE więcej, niż dostawać” – donosi gazeta. 2 maja Komisja Europejska przedstawi projekt finansów UE na lata 2021-2027.

Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że polskie samorządy rozwinęły się dzięki „gigantycznej ilości środków europejskich, które otrzymujemy dzięki polityce spójności”.

"Rząd, w którym mieliśmy udział, wynegocjował najwyższy w historii budżet sięgający 400 mld zł dla Polski na lata 2014-2020. Wtedy będąca w opozycji partia, która teraz rządzi, bardzo często narzekała, że to za mało na rolnictwo, na samorządy, na politykę spójności” - mówił Kosiniak-Kamysz.

Według szefa PSL, nieoficjalne doniesienia dotyczące wysokości nowego unijnego budżetu oraz zapowiedzi połączenia go z zasadą praworządności oznaczają, że „rozwój polskiej samorządności jest zagrożony”.

„Będziemy zabiegać w Parlamencie Europejskim o to, żeby żadne sankcje nie dotknęły Polaków, bo za grzechy i błędy w polityce zagranicznej rządzących nie mogą płacić nasi rodacy” - zadeklarował prezes PSL.