Armenia kończy reformę konstytucji, która oddaje pełnię władzy w ręce premiera. Szefem rządu zostanie zapewne ustępujący dziś prezydent. Sytuację w kraju komentuje dla DGP były premier Hrant Bagratjan.
W Armenii zmienia się dziś prezydent. Ale nie tylko on.
Serża Sarkysjana na stanowisku prezydenta zastąpi dziś Armen Sarkysjan. Od tej pory nowy szef państwa będzie praktycznie pozbawiony pełnomocnictw. Władza trafi w ręce premiera, a tym zostanie pewnie dotychczasowy prezydent. Ja byłem przeciwnikiem zmian w konstytucji, bo może ona doprowadzić do dyktatury większości.
Czyli Serż Sarkysjan zrobi to, co planował w Gruzji Micheil Saakaszwili, chcąc się przesiąść z fotelu prezydenta na fotel premiera.
Przy czym Saakaszwilemu manewr się nie udał, bo przegrał decydujące wybory.
Odchodzący prezydent niedawno wycofał się z porozumienia normującego relacje z Turcją. Dlaczego?
Porozumienie podpisano osiem lat temu, ale Turcja go nie przeprowadziła przez parlament. Armenia wstrzymywała ratyfikację, dopóki Turcja tego nie zrobi. Nie stawialiśmy żadnych dodatkowych warunków, choć z przyczyn historycznych mogliśmy to zrobić. Ostatecznie większość parlamentarna uznała, że dalsze czekanie byłoby nieetyczne.
W 2016 r. zaostrzył się konflikt ze sprzymierzonym z Turcją Azerbejdżanem o Górski Karabach.
Azerbejdżan intensywnie się zbroi. Po tym jak Górski Karabach zdecydował się odłączyć od Azerbejdżanu, trzykrotnie zaczynali z nim wojnę. Nie podobają nam się płynące z Baku słowa o zajmowaniu Erywania.
Mogą na to pójść? Po co im wojna?
Mają więcej do stracenia niż my. Górski Karabach walczył o wolność. Dla Azerów to obca ziemia, a Ormianie mieszkają tam od 3000 lat. Wszystko może się zdarzyć, ale nie wierzę, by Azerbejdżan mógł cokolwiek osiągnąć poprzez wojnę.
Podczas wojny jako premier organizował pan obronę Górskiego Karabachu. W porównaniu z latami 90., jak pan ocenia zdolności obronne Armenii?
Udało nam się wtedy zmobilizować zasoby, pobudzić produkcję zbrojeniówki. Dążyliśmy do pokoju i w maju 1994 r. podpisaliśmy umowę o wstrzymaniu ognia. Nie znałem dobrze azerskiego wojska, ale wiedziałem, że karabaskie dysponuje znaczną siłą. Gdyby posłać tam największą armię świata, można te ziemie podbić, ale akurat azerska armia do takich nie należy.
A bronić się jest łatwiej niż atakować. Zwłaszcza w górach.
Dawniej mieliśmy Wielką Armenię, potem równiny zostały utracone. Ormianie zachowali swój stan posiadania w górach. Obecne pokolenie Azerów nie jest tym, które zniszczy Górski Karabach. Nie udało się to Bizantyjczykom, Turkom, Persom ani Rosjanom, choć ci ostatni akurat nie stawiali sobie za cel unicestwienia Ormian. To tam, w Dadiwanku, stoi najstarszy kościół świata (właściwie pochodzi on z IX w., ale legenda głosi, że stanął na grobie jednego z uczniów apostoła Tadeusza – red.). Straciliśmy ogromne terytorium na rzecz Turcji, wymordowano naszych ludzi. W Górskim Karabachu to się nie powtórzy.
A czy jego aneksja przez Armenię jest możliwa?
Azerbejdżan tego nie uzna. Faktycznie i tak żyjemy razem. Chciałbym zjednoczenia, bo co nam mogą zrobić? Za Stalina Górski Karabach sztucznie oddzielono od Armenii pasem azerskiej ziemi, jednocześnie dając mu autonomię w ramach Azerbejdżanu. Z drugiej strony Górski Karabach uniezależnił się zgodnie z konstytucją, która pozwalała wyjść ze składu ZSRR nie tylko republikom, ale i autonomiom (Baku replikuje, że to ostatnie byłoby legalne tylko za jego zgodą, a tej nie było – red.). Ormianie nie zrobili niczego antykonstytucyjnego. Zgodnie z lokalnymi przepisami Szkocja ma prawo się oddzielić od Wielkiej Brytanii, a Katalonia od Hiszpanii – nie. Górski Karabach to casus szkocki. Ale świat niechętnie przyjmuje zasadę samostanowienia, może z wyjątkiem Kosowa.
Jak pan ocenia rolę Rosji w tym sporze?
Więcej broni sprzedaje Azerom niż nam. Nie podoba mi się to. Z drugiej strony Rosja jest naszym sojusznikiem. W sprawie Górskiego Karabachu nie mówi ani tak, ani nie. Ale nie ma innego gracza, który mógłby odpowiedzieć na turecką agresję. USA ani Europa tego nie zrobią.
Jakie były efekty wejścia do Eurazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej w 2014 r.?
Wszyscy członkowie doznali znacznego spadku poziomu wymiany handlowej. W zeszłym roku obroty Armenii z tymi państwami odbudowano, choć ogólnie w EaWG wciąż widać spadek w porównaniu z 2013 r.
Spadek wymiany po utworzeniu unii celnej, która miała znieść bariery handlowe?
To efekt złej organizacji. W 2015 r. były ogromne kolejki na granicach, brakowało nawet blankietów dokumentów. Firmy nie wiedziały, co robić.