Premier Mateusz Morawiecki zdecyduje o dynamice dalszych prac nad projektem ustawy reprywatyzacyjnej, w tym o ewentualnych zmianach - powiedział wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Polecono MS przeprowadzenie dodatkowych analiz i my je przeprowadzamy - zadeklarował.

W połowie lutego rządowy projekt ustawy reprywatyzacyjnej został przekazany do ponownych analiz Ministerstwu Sprawiedliwości. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin mówił wtedy, że realizacja przepisów projektu ustawy reprywatyzacyjnej przekracza możliwości budżetu państwa.

"Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało - jestem o tym przekonany - na tamten czas, kiedy myśmy go składali, bardzo dobry projekt, który odpowiadał na potrzeby, które były istotne z punktu widzenia rozwiązywania problemów reprywatyzacyjnych" - powiedział w czwartek Jaki w radiowej Trójce.

Zaznaczył, że projekt został jednak zwrócony przez kancelarię premiera Mateusza Morawieckiego do resortu sprawiedliwości. "Dziś premier musi zdecydować o kierunkach dalszej dynamiki pracy nad tym projektem, również o ewentualnych zmianach" - podkreślił wiceminister. "Polecono nam przeprowadzenie dodatkowych analiz i te analizy przeprowadzamy jesteśmy lojalnymi członkami rządu" - dodał.

Jaki pytany, czy uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej w wersji, którą zaproponowano ministerstwo, nie wywołałby nowych napięć w relacjach Polski z Izraelem, odparł, że "mogłoby wywołać kolejne napięcia".

"Od tego mamy dyplomację, żeby pracowała - jest teraz dużo czasu - nad tym, żeby wytłumaczyć powody i racje polskiej strony, a te są bardzo silne" - podkreślił wiceminister sprawiedliwości.

Zaznaczył, że "wszystkie problemy z reprywatyzacją biorą się z tego, że na Polskę napadły Niemcy i zrównali Warszawę z ziemią". "My nie odpowiadamy za to, że Niemcy na nas napadły, a potem jeszcze Rosjanie. To nie jest nasza wina, to jest wina tych, którzy napadali i to oni powinni ponosić konsekwencje" - mówił Jaki.

Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt ustawy reprywatyzacyjnej w październiku ub.r. Jak wówczas informowano, przewiduje on m.in. takie rozwiązania jak rekompensatę w wysokości do 20 proc. wartości mienia przejętego przez państwo po 1944 r. czy zakaz zwrotów w naturze i handlu roszczeniami. Szacunkowy koszt jej skutków wyniósłby od 10 do 15 mld zł.

Według MS propozycje stanowią "kompromis pomiędzy moralną powinnością wobec osób pokrzywdzonych a ekonomicznymi możliwościami państwa". "Trzynaście dekretów i ustaw skutkujących po 1944 r. przejęciem przez państwo nieruchomości prywatnych było uchwalonych przez nielegitymizowany reżim, niewybrany w demokratycznych wyborach, lecz narzucony przez sowieckiego najeźdźcę" - głosi uzasadnienie projektu.

Po wejściu ustawy w życie stracić mają moc m.in.: dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 6 września 1944 r. o przeprowadzeniu reformy rolnej oraz tzw. dekret Bieruta, nacjonalizujący warszawskie grunty.