Rotacja na najwyższych stanowiskach w administracji osiąga rekordowe rozmiary i nie wygląda na to, by miała się skończyć.
Prezydent Stanów Zjednoczonych odrzuca sugestie, że w jego administracji panuje chaos, ale liczby mówią same za siebie – od dziesięcioleci nie było tak dużej rotacji personalnej na najważniejszych stanowiskach jak w ciągu ostatnich 14 miesięcy. Wczoraj stanowisko stracił szef dyplomacji Rex Tillerson. Zastąpił go dotychczasowy dyrektor CIA Mike Pompeo. Z kolei wywiadem cywilnym pokieruje Gina Haspel, pierwsza kobieta na tym stanowisku, a dotychczas wicedyrektorka Agencji. Zmiany musi zaakceptować jeszcze Senat.
Donald Trump poinformował o wszystkim na Twitterze, nie podając jednak motywów swojego działania. Nieoficjalnie jako powód wskazuje się planowane rozmowy z Koreą Płn. (Pompeo jest w tym temacie jastrzębiem) i toczące się rozmowy na temat handlu. W październiku 2017 r. media w USA podały, że Tillerson otwarcie skrytykował Trumpa i nazwał go durniem, czego szef dyplomacji nigdy nie zdementował. Sprzeciwiał się również odstąpieniu USA od porozumienia klimatycznego z Paryża czy zapowiedziom zerwania porozumienia nuklearnego z Iranem. Z kolei w poniedziałek przyłączył się do oświadczenia rządu Wielkiej Brytanii, który obarczył Rosję winą za przeprowadzony w Anglii atak na podwójnego rosyjskiego agenta Siergieja Skripala. Wcześniej Biały Dom odmówił poparcia takiej interpretacji wydarzeń.
– Fake news twierdzą, że w Białym Domu jest chaos. Nieprawda! Ludzie zawsze przychodzą i odchodzą, a ja chcę silnej dyskusji przed podjęciem ostatecznej decyzji. Nadal jest kilka osób, które chcę zmienić (zawsze szukając perfekcji). Nie ma chaosu, tylko wielka energia – napisał w zeszłym tygodniu na Twitterze prezydent Trump kilka godzin przed tym, jak rezygnację ogłosił szef Narodowej Rady Gospodarczej. Gary Cohn wydłużył listę zmian kadrowych, bo nie zgadzał się z protekcjonistyczną polityką Trumpa. W szczególności z decyzją o nałożeniu ceł importowych na stal i aluminium.
W samym gabinecie Trumpa ofiarą rotacji padli również sekretarz zdrowia, sekretarz ds. bezpieczeństwa wewnętrznego i szef personelu Białego Domu. Dla porównania w ciągu pierwszego roku prezydentury Baracka Obamy nie było wewnątrz gabinetu żadnej zmiany personalnej.
Nieustanne turbulencje trwają wśród prezydenckich doradców i personelu najwyższego szczebla. Według Kathryn Dunn Tenpas z Brookings Institution, która bada roszady personalne w prezydenckich administracjach, u Trumpa w ciągu pierwszego roku zmieniała się obsada 34 proc. spośród 64 analizowanych stanowisk, a uwzględniając dymisje i odejścia po 20 stycznia 2018 r. – aż 43 proc. To znacznie więcej niż w przypadku poprzednich pięciu badanych prezydentów. Rekordzistą spośród nich był do tej pory Ronald Reagan, ale jego 17-proc. rotacja w czasie 12 miesięcy od zaprzysiężenia jest i tak ponad dwa razy mniejsza od obecnej.
– Przyczyny mogą być różne (zwolnienia, wyczerpanie, względy osobiste, lepiej płatna praca) i nie wszystkie zmiany muszą być złe. Rekordowa rotacja podczas pierwszego roku Trumpa może być wynikiem dwóch czynników. Jednym jest to, że prezydent przedkłada lojalność ponad kwalifikacje, drugim – ogólny chaos, który charakteryzował pierwszy rok administracji – napisała w swojej analizie Dunn Tenpas.
Jak wynika z waszyngtońskich spekulacji, niepewna jest też pozycja m.in. szefa sztabu Białego Domu Johna Kelly’ego, doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego H.R. McMastera, a nawet doradcy i zięcia prezydenta Jareda Kushnera.