Sejm na najbliżsyzm posiedzeniu zajmie się projektem nowelizacji ustawy o komisji weryfikacyjnej, który przewiduje, że osoba "uporczywie uchylająca się od wezwań, zostanie doprowadzona przed komisję przez prokuratora" - podkreślił Jan Mosiński (PiS).

Odniósł się w tej sposób do nieobecność Hanny Gronkiewicz-Waltz na kolejnym, poniedziałkowym posiedzeniu komisji weryfikacyjnej.

W poniedziałek komisja weryfikacyjna badała reprywatyzację kamienicy przy ul. Noakowskiego 16, do której części w 2003 r. prawo nabył m.in. mąż prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wraz z mężem została ona wezwana przez komisję na świadka; jednak pół godziny przed posiedzeniem komisji prezydent stolicy poinformowała, że skorzysta z prawa do odmowy składania zeznań.

Gronkiewicz-Waltz tłumaczyła, że komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji jest niekonstytucyjna. Twierdzi również, że szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki wielokrotnie podważa jej wiarygodność, a jednocześnie wzywa ją w charakterze świadka. "Ze względu na brak bezstronności przewodniczącego (Jakiego), ale również i innych członków komisji (...) skorzystałam z art. 83 par. 1 KPA, w piśmie, które doręczone zostało 1 grudnia 2017 r. i oświadczyłam, że korzystam z prawa do odmowy zeznań w charakterze świadka, ponieważ stroną w sprawie jest mój mąż" - poinformowała.

Poseł z komisji weryfikacyjnej Jan Mosiński (PiS) odnosząc się do słów Gronkiewicz-Waltz powiedział w poniedziałek w TVP Info, że "nie ma drugiej osoby w państwie, która wylałaby tyle pomyj na Komisję Weryfikacyjną, co prezydent Warszawy".

"Pani prezydent doskonale wie, że na konferencjach prasowych, które organizuje, można mówić, co się chce, a na komisji weryfikacyjnej jest się pouczonym o odpowiedzialności karnej i pani prezydent boi się stanąć przed komisja" - zauważył. Jego zdaniem prezydent Warszawy "ma ogromną wiedzę na temat mechanizmu, które kierowały dziką reprywatyzacją w Warszawie i dlatego nie chce się przed komisją stawić".

Dopytywany, czy komisja ma narzędzia, które doprowadzą prezydent Warszawy przed komisję, Mosiński przypomniał, że w obecnym kształcie ustawy o powołaniu do życia komisji weryfikacyjnej, "za niestawiennictwo są przewidziane grzywny".

"Natomiast na najbliższym posiedzeniu Sejmu rozpoczynamy procedowanie nowelizacji tej ustawy. Tam jest taki ciekawy zapis w projekcie artykułu 20a, który mówi, że świadek, strona, biegły uporczywie uchylający się od wezwań przed komisję weryfikacyjną, będzie mógł zostać doprowadzony (przed komisję) przez prokuratora" - powiedział poseł PiS.

Jak dodał, po wejściu w życie tej noweli, "komisja wystąpi do prokuratora okręgowego z wnioskiem o zatrzymanie i doprowadzenie przed swe oblicze osoby", która odmawia stawiennictwa. "Będzie się to odnosiło nie tylko do pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale także do każdego, kto będzie próbował bagatelizować wezwania komisji i stawiać się ponad prawem" - podkreślił Mosiński.

Komisja weryfikacyjna od początku czerwca br. uchyliła już m.in. decyzje wydane z upoważnienia prezydent Warszawy: o przyznaniu Maciejowi M. praw do dwóch działek przy ul. Twardej oraz do Siennej 29; o przyznaniu Marzenie K., Januszowi P. i mec. Grzegorzowi M. praw do działki Chmielna 70, o zwrocie spadkobiercom trzech działek na pl. Defilad, a także o przyznaniu spadkobiercom praw nie tylko do Poznańskiej 14, ale też Marszałkowskiej 43 oraz Nowogrodzkiej 6a (kamienic z lokatorami). Żadnej z tych decyzji nie badał jeszcze sąd administracyjny.

Dotychczas prezydent stolicy nie stawiła się ani razu przed komisją, która wzywała ją wcześniej jako stronę swych postępowań. Komisja dotychczas nałożyła na nią łącznie 40 tys. zł grzywien za nieusprawiedliwione niestawiennictwa.

Uchylając pierwsze grzywny WSA uznał, że prezydent Gronkiewicz-Waltz jako organ uprawniony do reprezentacji m.st. Warszawy mogła zostać wezwana do stawienia się na rozprawę osobiście, ale nie wynika z tego podstawa do nałożenia grzywny. "W obecnym stanie prawnym ewentualna grzywna mogła być nałożona tylko na stronę, czyli na m.st. Warszawę" - dodał sąd. (PAP)