Na sobotnim Marszu Niepodległości w Warszawie pojawiły się transparenty niedopuszczalne i oburzające - oceniali politycy w niedzielnych programach telewizyjnych. Niektórzy podkreślali zarazem, że nie można na podstawie kilku takich transparentów oceniać całego Marszu.

W niedzielnych programach telewizyjnych politycy pytani byli lub sami nawiązywali do tego, że podczas sobotniego Marszu Niepodległości w stolicy pojawiły się też transparenty z hasłami takimi jak: "Europa będzie biała albo bezludna", "Biała Europa braterskich narodów".

Zdaniem wiceminister rozwoju Jadwigi Emilewicz (Porozumienie) tego typu hasła były „nie na miejscu”. "Uważam, że to jest ekstremum, które nie stanowiło o głównym przekazie tego co się wczoraj wydarzyło w Warszawie, Krakowie, Stalowej Woli i innych miastach w całej Polsce. Było to radosne, rodzinne święto" – mówiła Emilewicz w programie Radia Zet i Polsat News.

Wiceszef MON Michał Dworczyk (PiS) stwierdził w TVP Info, że "jeżeli ktoś nawołuje do nienawiści, czy to ze względu na wyznanie, czy ze względu na religię czy z jakichś innych powodów, powinny określone służby reagować". Równocześnie Dworczyk podkreślił, że ocenianie całego Marszu "poprzez kładzenie głównego nacisku na marginalne sytuacje" jest "populizmem" i "manipulacją".

Podobnie wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha zaznaczył w TVN 24, że nie można nazywać tysięcy polskich patriotów, którzy szli w Marszu, mianem "nazistów", dlatego że pojawiło się na Marszu kilka "niedopuszczalnych" transparentów. Mucha podkreślił jednocześnie, że osoby, które prezentowały takie transparenty, powinny być pociągnięte do odpowiedzialności. Przypomniał, że w Polsce obowiązuje zakaz propagowania haseł faszystowskich.

Lider Kukiz'15 Paweł Kukiz powiedział w TVN24, że transparenty o takich treściach to "masakra". "To jest z całą pewnością przeginka, ale nie wolno na podstawie kilku transparentów oceniać Marszu ponad 60 tysięcy ludzi" - podkreślił. Jego zdaniem, służby powinny wcześniej działać tak, aby osoby z takimi transparentami nie pojawiły się na Marszu.

Również poseł Nowoczesnej Adam Szłapka ocenił, że organizatorzy Marszu i służby powinni reagować w momencie prezentowania takich transparentów. Stwierdził, że były one "skandaliczne i oburzające".

Poseł Marcin Kierwiński (PO) stanowczo podkreślił w programie Rada Zet i Polsat News, że „tego typu hasła nigdy nie powinny się zdarzyć”. Według niego jest to nawoływanie do nienawiści, dlatego policja powinna była zareagować. Tymczasem, jak stwierdził, „polska policja zareagowała na tych, którzy się tym hasłom przeciwstawiali”.

Z kolei polityk PSL Krzysztof Hetman ocenił w TVN24, że prezentowanie transparentów o treściach faszystowskich w Warszawie - mieście, w którym w związku z tą ideologią, jak mówił, wymordowano setki tysięcy osób, to "tragedia" i rzecz "absolutnie niedopuszczalna".

Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki (Solidarna Polska) zapytany w TVN24, czy prokuratura zareaguje na hasła o wydźwięku rasistowskim, powiedział: "myślę, że powinna zareagować". "Ale czytałem oświadczenie organizatorów w związku z tymi incydentami i oni mówili, że oni ich nie zapraszali, że oni się dołączyli na trasie marszu, i nie chcieli ich usuwać, bo wtedy byłaby większa zadyma. Oni to traktują jako formę prowokacji" - dodał.

Jaki powiedział, że "nie ma żadnego uzasadnienia dla tego typu haseł, nikt się pod nimi nie podpisuje". "Ale to też nie znaczy, że jakieś 5 osób na trasie 60 tys. wg policji, nawet i 500 - i tu się zgadzam z Pawłem (Kukizem- PAP) - nie może zmienić faktu, że przeszła manifestacja, gdzie prawie każdy miał biało-czerwoną flagę w ręku, gdzie były rodziny z dziećmi i wreszcie się cieszyli i mogli pokazać tę swoją polskość, wykrzyczeć ten polski patriotyzm" - powiedział wiceminister sprawiedliwości.

Pod hasłem "My chcemy Boga” ulicami Warszawy w Marszu Niepodległości przeszło w sobotę - jak szacuje policja - ok. 60 tys. osób.

Uczestnicy marszu mieli ze sobą polskie flagi, biało-czerwone opaski, na części z nich był kotwice Polski Walczącej i inne patriotyczne symbole. Widoczne były także flagi z emblematem Narodowych Sił Zbrojnych i napisem "Śmierć wrogom ojczyzny".

Manifestujący nieśli transparenty, na których przeczytać można było m.in. "My chcemy Boga", "Lwów i Wilno pamiętamy", a także "Wszyscy różni, wszyscy biali", "Europa będzie biała albo bezludna", "Biała Europa braterskich narodów".

Skandowano hasła: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Bóg, honor i ojczyzna", "Polski przemysł w polskich rękach", "Naszą drogą nacjonalizm", "Precz z lewactwem", "Polska katolicka, nie laicka", "Cześć i chwała bohaterom, biało-czerwone barwy niezwyciężone". W trakcie marszu uczestnicy odpalali świece dymne, race i petardy.

Służby oceniły, że manifestacja przebiegła spokojnie. Policja zatrzymała i doprowadziła do komendy 45 osób, które manifestowały przy trasie Marszu Niepodległości; po zakończeniu czynności zostały wypuszczone.