To nie jest nic nowego, takie teksty ukazują się w niemieckiej prasie od dawna; Znamionują brak rzetelnej wiedzy o tym, co się dzieje w Polsce – tak artykuł "Pełzająca erdoganizacja Polski" w niemieckim dzienniku „Tagesspiegel”, skomentował dla PAP publicysta Łukasz Warzecha.

Artykuł niemieckiego dziennikarza Christopha von Marschalla dotyczący sytuacji w Polsce ukazał się w gazecie „Tagesspigel”. Autor, nadając tytuł "Pełzająca erdoganizacja Polski", nawiązuje do polityki prowadzonej przez prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana.

Dziennikarz „Tagesspigel” stwierdził, że „partia rządząca w Polsce pozbawiła władzy, naruszając jawnie prawo, Trybunał Konstytucyjny i obsadziła go swoimi partyjnymi poplecznikami". "Za pomocą reformy sądownictwa kończy z niezależnością sądów. Minister Sprawiedliwości może de facto w przyszłości decydować o tym, kto, za jakie przestępstwa będzie oskarżany, i jaki sędzia wyda orzeczenie - to otwiera drzwi do politycznych wyroków” - ocenił.

Marschall uważa, że „UE i Niemcy muszą pomóc Polsce w uratowaniu przed autorytarnymi rządami PiS: za pomocą pozwów do trybunałów europejskich, za pomocą odmowy pomocy finansowej w dopuszczalnych ramach i poprzez jednoznaczne reakcje na przypadki łamania prawa przez PiS”.

Publicysta Łukasz Warzecha zauważa, że tego typu teksty w niemieckiej prasie pojawiają się od dawna.

„To nie jest nic nowego, ponieważ tego typu teksty ukazują się w niemieckiej prasie od dawna, co najmniej od momentu, kiedy PiS wygrało wybory. Wszystkie są pisane według jednego schematu i znamionują albo brak rzetelnej wiedzy o tym, co się dzieje w Polsce, albo złą wolę niemieckiej prasy” – mówi Warzecha.

Zdaniem Warzechy jest to element demonstracji przeciwko zmianie sądownictwa w Polsce.

„We fragmencie, gdzie autor twierdzi, że Minister Sprawiedliwości w Polsce dostaje do ręki możliwość decydowania o tym czy, ktoś będzie oskarżany i który sędzia będzie go sądził, jest absolutną nieprawdą. Widać, że konstrukcja tego komentarza przypomina niektóre wypowiedzi twardych zwolenników opozycji, którzy przychodząc na demonstracje mówią, że dzieją się straszne rzeczy i oni przeciwko temu chcą zaprotestować. Ale nie umieją odpowiedzieć, przeciwko jakim konkretnym rzeczom demonstrują” – mówi publicysta.

„Czytamy dalej w tym artykule także, że z pewnością Polska z lata 2017 roku różni się znacząco od Turcji Erdogana, ale wszystko idzie w tym kierunku, że się stanie Turcją Erdogana, a Prawo i Sprawiedliwość konstruuje metody prawne walki z opozycją. Z tego komentarza nie dowiemy się już, jakie to są metody” – dodaje Warzecha.

Zdaniem publicysty jest to wezwanie niemieckiego rządu do negatywnego nastawienia do Polski.

„Szczególnie istotne w tym artykule, jest nawoływanie niemieckiego rządu do tego, żeby zajął wrogie stanowisko wobec rządu PiS. Mam nadzieję, że to rozumieją również niemieccy politycy w Urzędzie Kanclerskim, ponieważ jest to nawoływanie również wbrew interesowi niemieckiemu. Co prawda Angela Merkel przy wielu sytuacjach pozwalała sobie na krytykę tego, co się dzieje w Polsce, ale jednak myślę, że to jest dobrze zrozumiane i przez nią, i przez rząd Beaty Szydło, że przyzwoite relacje polsko-niemieckie są absolutnie w interesie i Warszawy i Berlina” – kończy Warzecha.