Nie ma znaczącego postępu w rozmowach na temat wyjścia W. Brytanii z UE - oświadczył w czwartek negocjator KE Michel Barnier po zakończeniu trzeciej rundy negocjacji . Zdaniem brytyjskiego ministra Davida Davisa w niektórych kwestiach osiągnięto pewien postęp.

Podsumowując zakończenie obecnej rundy negocjacji, Barnier, główny negocjator ze strony unijnej, powiedział, że „nie osiągnęliśmy żadnego znaczącego postępu w żadnej z najważniejszych kwestii, chociaż dyskusja na temat Irlandii była owocna”.

Stronie unijnej chodzi o prawa obywateli po Brexicie, rozliczenia finansowe i przyszłość granicy między Irlandią a Irlandią Płn., która po Brexicie stanie się lądową granicą zewnętrzną UE. Bez postępu w tych sprawach UE nie chce przejść do rozmów o stosunkach handlowych między UE a W. Brytanią, na czym zależy Londynowi.

"Jesteśmy dalecy od stwierdzenia postępu wystarczającego, by zarekomendować Radzie Europejskiej (przywódcom 27 krajów UE) otwarcie dyskusji o przyszłych stosunkach z W. Brytanią" - powiedział Barnier. Londyn liczy, że pozytywną decyzję w tej sprawie podejmą unijni szefowie państw i rządów na szczycie w październiku.

Davis akcentował podczas konferencji, że rozmowy były produktywne, choćby przez to, że w wielu sprawach udało się wyjaśnić i sprecyzować stanowiska obu stron. Wskazał, że podejście strony brytyjskiej jest "znacząco bardziej elastyczne i pragmatyczne".

Najpoważniejszym zarzutem, jaki Barnier wysunął pod adresem Brytyjczyków, było – jak się wyraził – „żądanie rzeczy niemożliwych”, np. oczekiwania w sprawie wspólnego rynku. „Nie można być poza wspólnym rynkiem i jednocześnie mieć na niego wpływ” – zaznaczył.

Podkreślił również zasadniczą różnicę zdań pomiędzy stroną unijną i W. Brytanią w kwestii rozliczeń finansowych. Zwrócił przy tym uwagę, że nawet jeśli W. Brytania wyjdzie z Unii bez zawarcia porozumienia, kwestią sporną pozostaje jej udział w licznych programach pomocowych, m.in. dla Ukrainy czy Afryki.

„Żeby zbudować wzajemne zaufanie, powinniśmy zająć się tymi sprawami na poważnie” – dodał.

„Wielka Brytania spełni swoje zobowiązania finansowe, nie tylko te, do których jest zobowiązana prawnie, ale również zobowiązania moralne” – zapewniał Davis.

Mimo różnicy zdań obaj negocjatorzy podkreślali, że zrobią wszystko, by rozmowy zakończyły się sukcesem.

Brytyjsko-unijne negocjacje w sprawie Brexitu, rozpoczęły się w czerwcu br. W sierpniu rząd Theresy May zaczął publikować pierwsze z 12 zapowiadanych dokumentów, które mają sprecyzować brytyjskie stanowisko w najważniejszych kwestiach negocjacyjnych. Są one odpowiedzią na pakiet dziewięciu kwestii negocjacyjnych dotyczących Brexitu, wyszczególnionych przez Komisję Europejską w czerwcu.

Sposób, w jaki brytyjskie władze prowadziły dotychczasowe rozmowy, spotykał się z krytyką zarówno ze strony Brukseli, jak i brytyjskich mediów. Zespołowi, któremu przewodniczy Davis, zarzucano często niedostateczne przygotowanie do rozmów oraz nierealistyczną ocenę sytuacji. Zniecierpliwienie Barniera wzbudzała zwłaszcza niechęć Londynu do przedstawienia swojej oceny kosztów Brexitu.

Wielka Brytania powinna opuścić Wspólnotę do końca marca 2019 roku.

Z Brukseli Grzegorz Paluch (PAP)